Nie mówiła mi, dlaczego Ani po co, ani gdzie, Tak ni z tego, ni z owego Zostawiała nagle mnie.
Choć mówiłem, że wyjechać znaczy przecież umrzeć trochę, Choć wiedziała, że rozłąki znieść nie mogę. Nie mówiła, kiedy wróci i czy wciąż mnie dalej kocha, Brała beret, szalik, płaszcz i ruszała w drogę.
Gdy zaś pakowałem z bólem Jej pończochy i koszule, Jedna sprawa mnie dręczyła poprzez łzy: Czemu cztery, zawsze cztery Zabierała nesesery? Równie dobrze mogła się spakować w trzy!
Nie mówiła mi, dlaczego, Kiedy — nie pisała mi, Tak ni z tego, ni z owego Otwierała nagle drzwi.
Potem się na powitanie przytulała do mych dłoni, Lecz ja ciągle jakiś lęk skrywałem w duszy. Bo wiedziałem, że niedługo znowu coś ją w świat pogoni, Weźmie beret, szalik, płaszcz i w drogę ruszy.
Ja jej szepnę — dajmy na to — „Jeszcze weź pulweryzator” — I znów nie da mi spokoju sprawa ta: Czemu cztery, znowu cztery Bierze z sobą nesesery? Równie dobrze mogła się spakować w dwa!
Nie mówiłem jej, dlaczego Ani jak osiągnę to, Tak ni z tego, ni z owego Powiedziałem kiedyś: „Stop!”.
No i proszę: od tej chwili ona jest na zawsze ze mną I rozłąka się już nigdy nie powtórzy. I nie martwię się już o nią, i nie czuwam w noc bezsenną, Bo na zawsze zaprzestała swych podróży.
Dzisiaj czuję coraz częściej, Jakieś małe ciche szczęście, Dziś spokojny dla nas dwojga wieje wiatr. I dziś wiem już, na co cztery Się przydały nesesery: Bo w te cztery ją zmieściłem akurat!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.