Drogie dzieci, mój kuplecik Tak się rozpoczyna, Że mi sporo lat na scenie Przyszło grać Papkina.
Oj, w lot, szło mi gładko, oj, w lot – To, że kot, oj, pani matko, kot, kot!
Tutaj dyskurs się zaczynał I domysłów masa – Ile Gołas ma z Papkina, A Papkin z Gołasa?
Jan Kott (profesor), pani matko, Jan Kott, Mógłby o tym tęgi esej dać w lot!
Ale nie dał, bo wyjechał Inspirować Brooka, Ja zostałem, dalej grałem, Lecz co druga sztuka
Oj, knot, pani matko, oj, gniot, Małe brawka, nóg do szatni łoskot.
I myśleli starzy, młodzi, Owłosieni, łysi, Trudno złapać luz w teatrze, Kiedy nad nim wisi
Sierp, młot, pani matko, sierp, młot, Jak się urwie, straszny będzie łoskot!
A tymczasem mózgi nasze Czerw czerwony toczył, Aż się w Gdańsku jeden facet Wkurzył i przeskoczył
Przez płot, pani matko, przez płot, Straszny przez to się narobił łoskot.
Papkinowi się w teatrze Zrobiło weselej, Aż raz kiedyś w okno patrzę W grudniową niedzielę...
Oj, SKOT, pani matko, SKOT, SKOT Narobił nam pod teatrem łoskot!
Ale Papkin w „Zemście” tylko Swój testament kryśli, Zasię w życiu z kolegami Przysiadł i wymyślił
Bojkot, pani matko, bojkot, Narobił im w telewizji łoskot!
Tak więc Papkin ma zasługi. Co począć z tym fantem? Ma zasługi, ale nie chce Zostać kombatantem.
Do psot wciąż go ciągnie, do psot, Bowiem w głowie mózg ma, a nie kompot.
A tak mówiąc między nami, Gdy kokosów ni ma, Co Papkina z kolegami Dziś w teatrze trzyma?
Oj, kot, pani matko, kot, kot, Kto go ni ma, niech z teatru gna w lot!
Oj, kot, pani matko, kot, kot, Kto go ni ma, niech z teatru gna w lot! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|