Nazywają mnie w Chicago Sugar Bing, właśnie wczoraj wypuścili mnie z Sing Sing. Mym ojcem chrzestnym i patronem był niejaki Al Capone, a zamiast mleka mi dawano whisky i gin.
Jestem słodki Bing z Chicago, Sugar Bing, nigdy nie był mi za mocny żaden drink. I zaraz skok wspaniałym stylem: bank, trzy sklepy i jubiler – od mych kul na ziemię spadał kurz i tynk.
Chicago całe dość już ma go, każdy wie w Chicago, kim jest Sugar Bing.
W Chicago nie ciesz się odwagą, bo tu każdy zna go – słodki Sugar Bing!
Jestem słodki Bing z Chicago, Sugar Bing, znany w mieście, jeszcze lepiej tam w Sing Sing. Gdy dziewczyny mnie zobaczą, nawet z piętra do mnie skaczą, no bo Sugar ma swój fason, czar i wdzięk.
W pewnym barze jakiś glina związać chciał mnie, no i wyszedł na tym chyba dosyć marnie. Bilardowy stół złapałem i na łeb mu wpakowałem – i wyglądał dosyć głupio z tym bilardem.
Kiedy czasem większą forsę z banku biorę wtedy zaraz na lunch idę z senatorem. (A co?) Do mych ramion wnet się garną Pola Negri z Gretą Garbo – u Rothschilda garden party mam wieczorem. (Dopiero…)
Chicago, Chicago, z Chicago Sugar Bing!
Teraz wiecie już, kim jest ten Sugar Bing? (No?) Wszystkim znany król Chicago – God save the king! Czapki zdjąć, pochylcie głowy, oto strzelec wyborowy – jestem słodki król Chicago, Sugar Bing! jestem słodki… Bing z Chicago… Sugar Bing!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.