Inny z robotą swą się mota, psioczy i klnie po całych dniach, ja jestem sufler-poliglota i kocham swój niełatwy fach.
Od lat mnie angażuje w ciemno wytwórni licznych wielka sieć, bo wiedzą, że pracować ze mną to znaczy pewny sukces mieć!
o!
Ot, choćby ten od Borsalina Bożyszcze pań, Alain Delon, przy nim blondyna pierś wypina on się w uścisku łączy z nią i nagle klops, w pamięci dziurka, słów panu Delonowi brak, i ja w tę dziurkę daję nurka i po francusku sunę tak:
Monsieur... (fraza po francusku - improwizowana) Alain Delon...
Tu dodam, że się ostatecznie ugruntowała sława ma, kiedy mnie zaproszono grzecznie, abym suflował w U.S.A., na planie spod czarnego ronda z dyskretną skrą na oka dnie spoglądał na mnie Henry Fonda, tu miał armatę, a tu dwie! W głęboką się rzuciłem toń ja, pragnąc pokazać, żem nie śmieć, musiałem rżeć za Fondy konia, kiedy foń kon... koń fą... koń Fondy przestał rże-e-e-e-ć! Nagle colt sześć razy puknął, spadł z konia na łeb jakiś drań i się pan Fonda w roli cuknął i tak musiałem zagrać zań!
"Gringo! Remember, next time I'll kill You!"
Przyszło kolejne doświadczenie konkretne jak obuchem w łeb! Dostałem oto zaproszenie, żeby pofrunąć hen na step! W krąg, jak step długi i szeroki szabelki błyszczą, konie rżą, ja to lustruję jednym okiem, a drugim czytam rolę mą... A reżyser orzeł Kaukazu nieczuły na pocisków huk bezbłędnie wyczuł mnie od razu w czym bym się był wykazać mógł, i rzekł mi: "Ech ty, oczajdusza! ruń mi ty na stepową ruń i kiedy zatnie się katiusza, ty z egzemplarza tego suń!
no to cóż.. ogoń! spasiba!
tu dodam: zawsze, kiedy wypełniałem kolejną z pamięciowych luk wzdychałem, czemu są tak małe, żebym suflować dłużej mógł, ja sam bym zagrał kawał roli, miast z egzemplarzem z boku tkwić ach, nie od dziś mnie serce boli, że los mi każe w cieniu żyć, często z emocji drżą mi ręce, że przyjdzie wreszcie chwila ta, że ktoś zapomni tekstu więcej, że ktoś mi dłużej pograć da, aha raz mi przytrafił się samuraj, zdumiewał mnie sklerozą swą lecz i on zapominał góra trzy - cztery słowa, proszę - o... (fraza po japońsku - improwizowana)
aż gdy mnie brała rozpacz czysta, że się nie spełnią plany me, przytrafił mi się raz artysta, o którym wam powiedzieć chcę, film był - nieważne - mniejsza o to, ważne, że mi gdzieś z duszy dna głos rzekł: "Suflerze-poligloto, to jest największa szansa twa! Odłóż egzemplarz swój powoli, i czekaj, bo artysta ów zapomni zaraz całej roli! nie jakichś głupich paru słów!" tu rozejrzałem się dokoła i jąłem w stronę planu iść, artysta się nazywał... Gołas i gram za niego aż do dziś!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.