Opowiem wam bajkę liliową jak przedświt wiosenny, majowy, bajkę o pierwszym mym balu i walcu z „Casanovy”.
Pięciu wytwornych danserów zbliżyło się cicho, na palcach i zgięło się w kornym ukłonie na pierwsze akordy walca.
Mam ich nazwiska w karnecie, a w sercu melodię i słowa, w oczach ten tłum roztańczony, w uszach ten walc „Casanova”…
***
Ach, to cudny walc, to walc dla zakochanych, to był pierwszy bal, mój bal niezapomniany. Barwny tłum drżał, walcem tym rozkołysany, widzę ten wir walca, uciekają ściany.
To mój pierwszy walc, to mój pierwszy bal, w sercu młodość i ochota, w sercu wiosna złota.
Jest pięciu panów, więc się zastanów, podaj swoją dłoń, maestro walca gra.
Może ten, może ten walcem zacznie nowy złoty sen? Może ty, a może ty to mój nowy świat, nowe sny?
Płynie walc, płynie czas, jedna noc i walc, a pięciu was. Za kim iść, by prowadził mnie, czarował mnie, całował mnie, żałował mnie, gdy będę smutna?
Kto z was będzie tym, kto z was szczęście da, dla kogo walc i ja?
***
Lecą z wiatrem kalendarze, tyle marzeń, tyle zdarzeń… Pięciu panów świat rozrzucił, żaden z pięciu nie powrócił…
A w karnecie są tu wszyscy, jeszcze drodzy, jeszcze bliscy, jakby dawne me nadzieje… Co się z nimi dzisiaj dzieje?
Spójrzmy śmiało i bez żalu na tych pięciu z mego balu, pięciu, co kochało skrycie… Co zrobiło z nimi życie?
***
Który milszy? Który szczerszy? Który wierny? Oto pierwszy…
Ach, to właśnie pan: nocny lokal Bi-Ba-Bo, on zaś jest tu żigolo. Twarz ta sama, ale szkoda, jaka szkoda, że to nie dawne oczy, a w nich złoty błysk…
Ach, jak wiele zmian: czarny smoking, blada twarz i zmęczone oczy masz, za banknotem gonisz zły, to już nie ty…
Drugi pozostał marynarzem, w piosence też go wam pokażę…
Szczera twarz i zdrowa, mocna i brązowa, zębów swych nie chowa nigdy. Usta ma radosne, oczy ma radosne, młodą ma w nich wiosnę zawsze.
Ach, jak to dobrze na falę się rzucić, pojechać, nie wrócić — tak jak w bajce! Dzisiaj w Cyrenajce, jutro na Jamajce — jak to dobrze żyć!
Piękny jest mój świat: nie mam żony ani dziatek, statek to mój światek. Piękny jest mój świat: urwę kwiatek, siup na statek, wrócę za sto latek.
Serce dziewczęce ma smak jak tort, nowy port — nowy sport.
Ach, jak mi dobrze żyć: każda gwiazda usta raz da, potem wołam: Jazda, halo, SOS! Nowe rybki, nowe typki, co dzień nowe ślipki — to mój świat.
Wiecznie w dal w błękit fal. Serwus, madame, wolę być sam, to raj. Blaga ten świat, flaga na wiatr, o, adieu, adieu!
***
Znowu kartka z wiatrem leci: jesteś z inną, o mój trzeci…
Pachną drzewa wiatrem kołysane i błękitne, niesytne noce. Usta, oczy bliskie, zakochane — to wystarczy ci za cały świat.
Zapomniałeś mnie, lecz mnie to nie rani, wystarczy mi twoja szczęśliwa twarz. Zakochałeś się w obcej, innej pani, wystarczy mi, że niebo w oczach masz.
Zawołaj mnie, gdy w sercu coś się złamie, odszukaj mnie, wszystko zostaw i rzuć. Zawołaj mnie, gdy w życiu ktoś cię okłamie i, proszę, wróć, wróć, wróć…
***
A danser najmłodszy, danser czwarty uwielbia wino, śpiew i narty…
Od świtu w górach śpiew mój drży, sarenki za mną chodzą trzy, z kozami jestem już per ty, wesoła moja brać!
Z fuzyjką rankiem w górach, hop, zające za mną chodzą w trop i mówią: „To wesoły chłop, nie trzeba go się bać”.
Wolny ptak, polny ptak, zdolny ptak, swawolny ptak. Ach, jak bardzo błogo mi, ach, jak bardzo drogo mi!
Fiołek tu, dołek tam, chmurki tu, górki tam. Dobrze mi, dobrze mi, bo sam!
Gdy szumi jodeł chór, do snu śpiewa las wesoło, wesoło, więcej nic, proszę was, nie chcę prócz gór.
Bo zdradzi żonka mnie, musi przyjść ten czas, niestety, kobiety, góra zaś, proszę was, wiadomo: głaz.
Wolny ptak, polny ptak, zdolny ptak, swawolny ptak. Ach, jak bardzo błogo mi, ach, jak bardzo drogo mi!
Fiołek tu, dołek tam, chmurki tu, górki tam. Dobrze mi, dobrze mi, bo sam!
***
A piąty, piąty danser z balu, piąty wytworny z moich panów jest dzisiaj smutnym kompozytorem i nic nie kocha prócz fortepianu.
Klawisze mają chłodną biel, klawisze mają dobry chłód, klawisze to mój cały cel, radość ma i głód.
Świeczników pada srebrny blask na rzędy nut i bladość lic, nie trzeba mi od życia łask więcej nic, już nic.
Bicie naszych serc w nokturn się zmieniło, będzie dłużej żył niż nasza miłość. Rytmy, rytmy, łzy ścielą się pod stopy, umrze może wielka miłość, lecz zostanie Chopin.
***
Skończona wędrówka: komedia czy dramat? Nie wiem, z karnetem zostałam sama…
Skończona bajka moja liliowa i tak już niemodna jak walc „Casanova”…
Od serca do serca droga nieprosta: przeminęli z wiatrem, a walc pozostał…
***
Ach, to cudny walc, to walc dla zakochanych, to był pierwszy bal, mój bal niezapomniany. Barwny tłum drżał, walcem tym rozkołysany, widzę ten wir walca, uciekają ściany.
To był pierwszy walc, to mój pierwszy bal, w sercu młodość i ochota, w sercu wiosna złota.
Dziś wiosna nowa, walc „Casanova” znowu wraca tu. Walc wraca do nas, bajka skończona, co dnia w świat gna walc.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.