Poszła sobie...
Kiedy przyszła, byłem właśnie bardzo sam Wyciągnąłem więc spragnione po nią dłonie Tak nam było dobrze razem, ach, jak dobrze było nam! I dzisiaj nagle - koniec
Przed wieczorem dzisiaj właśnie Bez pożegnań, bez wyjaśnień Poszła sobie Płaszcz zapięła na eklerek Wzięła siatkę, neseserek Poszła sobie
Tyle razy mi mówiła Że nie skończy się ta miłość Chyba w grobie Że nie zerwie nic tych więzów I tak nagle, tak bez sensu Poszła sobie Poszła sobie
Żebym dla niej był niedobry - ale skąd! Nawet szynkę przynosiłem na kolację Urządziłem dla niej spanie, żeby miała własny kąt - Nie widzę żadnej racji
Choć jej nie trzymałem siłą Choć jej o nic nie prosiłem Poszła sobie Chociaż ją do kina brałem Chociaż lody jej stawiałem Poszła sobie
Choć deszcz właśnie był na dworze I mówiłem: "Zostań może" Poszła sobie Na taksówkę paru złotych Wziąć nie chciała, na piechotę Poszła sobie Poszła sobie
Gdy mężczyzna jest subtelny, tak jak ja Gdy pokocha tak jedynie, idealnie Ten ideał, ten aniołek, ta wybrana, właśnie ta Porzuca go brutalnie
Gdy jej kroków odgłos ucichł Zrozumiałem, że nie wróci Poszła sobie Zrozumiałem, że przegrałem Że się stało, że na stałe Poszła sobie
Kiedy razem ze mną była W najchmurniejszy dzień świeciło Dla nas słońce Teraz smutek straszy w kątach Poszła sobie... Już dziesiąta W tym miesiącu Poszła sobie
Poszła! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|