Był normalnym typem, szkoła, imprezy w weekend Ani chlał ale jakoś trzymał kierownicę i kierował swoim życiem Nieźle się prowadził, ot co Normalny ziom, bez parcia na dolary Kiepsko zdał maturę, nie dostał się na studia Zaczął więcej chlać, jarać i ogólnie się wkurwiać Olał rap, doszedł do wniosku, że jest w nim kiepski Zaczął gubić się gdy przestał rejestrować ścieżki Po kilku głębszych stawał się w kurwę płytki Że jest inny na siłę chciał pokazać to innym Wpadł w towarzystwo gdzie wszyscy się buntowali Ale jak buntują się wszyscy to nie buntuje się nikt Bliskich traktował jak pieprzony Idi Amin Za swoje zachowanie nieraz już dostał w pysk Nie wytrzymał tempa na stojaka, nieraz przysypiał Miał świadomość, że stacza się jak głaz Syzyfa Miał floty w chuj, nikt nie wiedział skąd ją ciągnie A on topił tą flotę w oceanie potrzeb "Zmieniasz się" mówili mu, jemu nic to nie mówiło Wszedł w grę a wyjście z gry już w grę nie wchodziło Zmienił priorytety, chodzi w tym samych kixach od lat Zaczął napierdalać przy piksach do dna Przestało go to obchodzić, byle byłoby za co słyszeć szum głowy Wszedł na wyższy level, z jointem już nie było mu do twarzy Igła i kable - kiedyś inaczej by to skojarzył Kiedyś wolał plener, dziś do hitów bansuje w klubie Wyniósł już dużo z domu i nie mówię o kindersztubie Nie wiem gdzie jest dziś, nie chcę podnosić tu larum Wydzwonię go, ustawimy się gdzieś na piwo do baru I wkurwiam się bo on nie odbiera znowu I słyszę "siema tu Wiciu, nie mogę odebrać telefonu..."Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.