Sen pierwszy. Jest czwarta nad ranem. W autobusie o numerze N20 jadę sama, w kierunku przeciwnym niż bym chciała. Na przystanku na życzenie wsiada Ono. Zrobione z chlapy, zrobione z błota, obwieszone kamieniami, obwieszone gałęziami, świeci odbitym światłem ulicznych neonów, zęby ma ze złota. Patrzy chciwie, wyciąga do mnie ręce. Kierowca nadaje komunikat o obowiązku uczestnictwa, obowiązku społecznym pełnienia roli, o obowiązku miłości nadanym i oczekiwanym od wszechrzeczy. Kosmos czeka na ciebie, on czuje że chcesz go oszukać, nie można pozwolić sobie na naruszenia dobrostanu, nie możemy sobie pozwolić na jawną niesubordynację. Przebijam się przez kolejne rzędy siedzeń, lepkich, pozbawionych konturu i kształtu. Brnę w błocie i mazi, oblepiającej czułości, żeby dotrzeć do kierowcy, żeby kupić bilet. Nie ma kierowcy, nie ma kierownicy, w chlapiącej gęstwinie jestem ja, a Ono stoi nade mną, Ono otwiera nagie i blade ramiona, Ono dyszy mi w kark.
Ręce związane Oczy zamknięte Uszy zatkane Na ustach knebel Pan jest miłością Pan jest miłością nigdy nie zapomnij czyją jesteś własnością
Sen drugi. Na drugim końcu miasta, w budynku o zimnych ścianach siedzi Ona i czeka aż garnku zagotuje się woda. Kaloryfery są wyłączone, okna zasłonięte. Drzwi do każdego pomieszczenia są zaryglowane, do drzwi wejściowych zamków jest pięć, do każdego po pięć kluczy. Dywany zwinięte. Światło wyłączone, Ona siedzi w ciemności, Ona nie ma dostępu do korków, nie ma dostępu do prądu, nie ma dostępu do żadnych narzędzi bo jej ręce są miękkie jak masło, kapie z nich na podłogę. Przy stoliku z ceratą w kratę Ona siedzi i czeka aż usłyszy dźwięk klucza. Woda paruje, w kłębach leci pod sufit, na okna wylepione gazetami a nagłówki krzyczą.
Ręce związane Oczy zamknięte Uszy zatkane Na ustach knebel Pan jest miłością Pan jest miłością nigdy nie zapomnij czyją jesteś własnością
Sen Trzeci. Teraz Ty. Trzymasz w swoich rękach petardę z podpalonym lontem który jest długi ale nie nieskończony. Czas upływa ale nie wiesz nigdy w którą stronę. Czujesz w głowie pulsujące pytanie czy wybuchnie już zaraz, teraz czy masz jeszcze chwilę do wykorzystania. Czy zdążysz jednak wyrzucić ją zanim urwie Ci ręce? Naokoło wszyscy stoją z boku, patrzą i potakują, gratulują że tak długo wytrzymałeś. Inny wyrzuciłby ją od razu, Ty dajesz sobie radę, jesteś dobry i godny. Jesteś dobry, jesteś mądry i sprawiedliwy, Ty dyktujesz jak ocalić siebie, Ty dyktujesz jak ocalić innych i kogo warto. Ty wiesz jak bardzo na Tobie polegamy. Ty jesteś miłością.
lyrics: Joanna KucharskaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.