Owych pól gospodarzem był sam stary Miesiąc, znany Czarodziej, na gospodarce siedzący rozległej, bo świat cały nakrywającej sławą i szacunkiem znacznym się cieszący, jako powiernik samego Słońca...Tamtego dnia ruszył, jak co noc, na obchód swych gwiezdnych zegonów doglądać plonu i jakież było jego zdziwienie, gdy odkrył nowe, nieznane odmiany: delikatne i niewielkiej natury, a przeto jakby z zaklętym w sobie słonecznym blaskiem. Śpiew jakby się cichy od nich niósł, rozpaczliwa melodia... Miarkował, że musi być to niezwykły bursztyn, z siłą jakąś w nim zaklętą, ale jaką? Skąd? Szczęśliwie, w gościnę zajrzał wtedy jego kum Wiatr, dawniej wędrowiec zaprawiony w trudach, ale obecnie prosty młynarz, stały jego odbiorca i doradca.
Długo się obaj głowili nad dziwnym ziarnem, a stwierdzając wreszcie zgodnie, że mąki z niego należytej nie będzie zaniesie owe cuda kowalowi Ogniowi, który jako znawca świata postanowili, że Wiatr tajemnic może wynajdzie zagadki rozwiązanie.
Tymczasem trwoga w niebie zapanowała, gdyż miarkowano, że bez Zorzy kur nie zapieje, wierzei Świtu nikt nie otworzy - a więc dzień może już nigdy nie wstać i z królem uwięzionym w podziemiach, bezkrólewie i ciemność nad światem nastanie...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.