Powróciłem do Huty, jakby ziomek z Jamajki Za tyranie boruty, balety, blety i rajki Powinięty i skuty przez te kurwy z przyczajki Kajdanki, zarzuty za giety i zjazd na sanki Hulanki i swawole, skradanki przed patrolem Przepychanki, wiązanie klamki, sznurkami w orecz Rąbanki by mieć na Nike'i, by mieć na Cole Bawidamki i te poranki przed monopolem Lumpy zrobione spirolem, szajba lata z baseball'em Kung-fu fighting, wóda od Danki, chcesz to se polej Osiedlowej wodzianki, walnij albo ryj zamknij Wole palone z fajki wodnej u mnie na dole Własny klimat, wbijać piwa, kopcić więcej niż kombinat Blanta mam w ręki zasięgu, kopcę jak kominy w łęku I bez przeszkód się przewijam, co chwila koleżków mijam Wbijam, gdzieś kumpel zza firan, ziomek w przejściu daje źwira
Chwile słychac nas nie było, trio ma się dobrze Wjeźdza młody oko Gizmo, masz comeback nie pogrzeb Z potrójną siłą, charyzmą i na wiecznym propsie Uważyło się piwo, wypiliśmy je mądrze
Jak jest dynks to jest głośno, na osiedlu se nie pośpią Kulturę zostaw w domu, bo będzie nie włosko Na rozgrzewkę walą gorzką, dwóch poszło po szkło Trzeci się dopiero ocknął, reszta najebana jest mistrzowsko Non stop przyśpiewki, ktoś donosi nowe zgrzewki Tu jak zawsze klimat ciężki, płynie rzeka dynksu Bez kieliszków walisz byczku, bądź twardy jak trzystu Na wejście walisz dwieście i masz w nieszczęściu szczęście
WDP nie wchodzi na bit a sie wpierdala z butami A jak nie wpuszczają drzwiami to się wbijamy oknami Dekada za nami, wciąż jebnięcie jak dynamit Zjadamy pseudo rywali i ciśniemy z frajerami
Patrz łypie zza firany, pewnie zaraz wyjdzie 'Idźcie do swojej bramy nie chcę was tu widzieć Bo ktoś oszczał piwnicę, bo butelki na skrzynce' Chłopie powieś się na żyłce albo weź idź w piździec Ja se będę robił co se będę chciał, będę se tu stał, Ty się będziesz srał Jeszcze tu nie szczałem ale będę szczał jak se będę chciał jak się będziesz srał
Wraca Gizmo młody oko, więc trzeba dać znać ziomom Zioło, koko i alkohol posypane srogo Nie zapomnij o żarciu i widzimy się na ranczu Choć nie jestem Rockefeller, ani kolekcjoner hajsu To zapraszam na najebe, nie ma pierdolenia w tańcu Trzeba iść po nową zgrzewe, sie wie nie wystarcza nastuk Jesteśmy u siebie, nie przeszkodzą kurwy miejskie Ktoś znów sypie kreskę, ktoś znów częstuje zielskiem Może kanapeczkę z mięskiem, czas rozkręcić tą imprezkę Przypierdolcie vatów, niech usłyzy Kraków Jeszcze nie ma wszystkich, no to kurwa dzwoń po resztę Gdzie te pyski za które głową ręcze, Ty wiesz gdzie zapraszam Mroczną patologie masz tylko od tych z poddasza Jak zaczynamy pić pod blokiem w seko piw nie starcza Zabaluj ze smokiem Masz w jedną strone bilet, tu jest Wandy, tu się pije
Mamy lot, wraca smok, coś wisi nad miastem Nie myl z mgłą bo to błąd, dzisiaj z nami nie zaśniesz Otwórz bro, odpal lont i lecimy z melanżem Jutro może być za późno, dziś WDP hasłem /2x
Ci co nas nie znają, może nas jeszcze lubią Ale Ci co tu mieszkają od lat na nas kurwią Tutaj jak zapada noc, świrom się włącza turbo Na plecach się jeży włos, bo jak lecą to na grubo TKKWDP sztos, za donosem leci donos Taki los nam nigdy dość, klimat znany wszystkim klubom Nie raz ktoś stracił głos bo śpiewane było grubo Czasem ktoś tracąc wąs przepijał spirytus wódą Nie widziałeś nic jak coś jakby gość jakiś pytał Jak na złość, węszą wciąż, nie chcesz wsiąknąć to nie fikaj Nie zadawaj więcej pytań, weź wstydu sobie oszczędź Bo Cię wtrącą do śmietnika i zaliczysz rollercoaster Złota polska młodzież chciało by się rzec Lecz jak patrząc po wątrobie, powiększona razy sześć Żaden z nas wzorzec, nie oszukujmy się Tu terapia nie pomoże, wrócił smok, jebać swag
Zapamiętaj ziomal zawsze gramy dobre rapy Nasz styl to gruby konar ich to raczej cieńki patyk Mamy nawyk do melanżu, rozjebania hajsu Kurwa nie zliczę ile wypaliłem packów Bankrut, bankrut idź pan w chuj To my alkoholiki co drą ryja od poranka do poranku Ja mam raj tu ale ciągle szukam Ewy Weź tu się nie zagub jak w koło same torpedy
Wracamy do gry, pseudo raperów już czyści Melanż znów tu wjedzie w prym, sie szykuj na zimny prysznic Topy zamieniamy w pył, plus w dodatku setki wiśni Przejmujemy ratusz w mig, a Ty fik lecisz do krypty
Raz dwa trzy i znów masz kurwa pech WDP baku baku brachów Kraków zapierdala w trzech Raz dwa trzy i znów masz kurwa pech WDP i zimny lech /2xTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.