Tu nie ma miejsca na fairplay Jak przebiec mam ten maraton Serotonina na dzień Hydroxyzyna na noc
Żyjemy w takich czasach Wszystko na szybko i zaraz Dziś nie mam siły wstać z łóżka Choć wczoraj się uśmiechałam
Już dawno skumałam bazę Istnieją dwa wyjścia dla nas Możesz zginąć w walce Albo zginąć na kolanach
Więc trzymam głowę do góry Pięści nie mogę opuścić Świat uczy bycia okrutnym A przed testem nie ma powtórki
Czas na decyzję jest krótki Ranisz lub dajesz się zranić Jeden niepewny krok i szanse odlatują jak spłoszone ptaki Więc nie mam prawa już zwątpić Jak czyni cuda ma wiara Jak chcesz prawo by mnie sądzić Ciebie może spotkać kara
Lepiej to przemyśl bo życie jest krótkie Jak chcesz mieć dłuższe Naucz się trzymać gębę na kłodkę Albo palec na spuście Palec na pulsie nie śpi, wiesz Sen to kuzyn śmierci jest Palec miej w budce to może odpuszczę To może wam upiec się fuksem
Nie mogę czuć głębiej Nie chcę już widzieć więcej Nadstawiać karku nie będę za słuszny cel Choć dusza krzyczy mayday i czasem serce mięknie Wyrzucę je nim pęknie mam dosyć łez
I tak tak tak To nie okej to nie spox I tak tak tak Wszyscy pójdziemy na dno I tak tak tak Nikt tu nie gra czysto więc Jak idę po swoje to swoje Nie pytam o drogę nie próbuj zatrzymać mnie
Tata nauczył mnie uczciwości Mama pokazała jak dbać o innych Ale to pierwszy krok w dorosłości Nauczył że koszmar spotyka niewinnych To życie mi dało skończyć o nieraz Ja wiem jak to jest gdy ból rozdziera Straciłam ojca, dziecko, przyjaciela I to w jednym roku a ty jak się masz A ty jak masz czelność oceniać Ferrować wyroki i przyklejać łaty Moje wybory to przebyta droga a blizny na duszy to mapy
U mnie się mocno zmieniło Bunt dzisiaj nie jest już maską Choć cały czas wierzę w miłość już nie rozdaję jej darmo Dziś przede wszystkim mój biznes Nie liczę już na nikogo Leczyłam nie jedną bliznę gdy obok nie było nikogo
Gdy obok nie było nikogo I nikt nie widział jak płaczę Musiałam się sama nauczyć Jak wstać i jak sobie dać sobie radę I dałam sobie wtedy radę I ranę też wtedy wyryłam w pamięci Nieważne co się wydarzy Od dzisiaj już nigdy nie opuszczamy pięści
Nie mogę czuć głębiej Nie chcę już widzieć więcej Nadstawiać karku nie będę za słuszny cel Choć dusza krzyczy mayday i czasem serce mięknie Wyrzucę je nim pęknie mam dosyć łez
I tak tak tak To nie okej to nie spox I tak tak tak Wszyscy pójdziemy na dno I tak tak tak Nikt tu nie gra czysto więc Jak idę po swoje nie pytam o drogę Nie próbuj zatrzymać mnie
Wiem kiedy robię źle I wróci do mnie karma Coś podpowiada mi Będziesz twarda lub martwa I tak tu jest jak w piekle Na końcu będziesz cierpieć Bo jak otworzysz serce To zdrajcy wchodzą chętnie
Yeah, yeah Więc wybacz mi skrupułów brak Yeah, yeah To ja nie ty będę z tym spać Yeah, yeah Zawężam najbliższy krąg Jak nie byłeś ze mną to możesz mieć pewność Że to twój największy błądTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.