Stoję na skalistym wzgórzu Nad wielką przepaścią (ocean myśli wypelnia mój umysł) Wyrzucam wspomnienia Te bardzo bolesne Jak suche liście tańczą na wietrze Wirują wysoko unosząc się lekko By po chwili wrócić By nie dać zapomnieć
Stoję na skalistym wzgórzu Wpatrzony w otchłań (Na krawędzi smutku, gdzie czerń mym kolorem) Wyrzucam pragnienia Te bardzo głębokie Zaklęte w słowa niesione echem Gasną po chwili jak blady płomień By nikt nie usłyszał mego wołania
Leżę u podnóża góry Wtulony w zimn kamienie Teraz mym grobem, miejscem spokoju Łożem spoczynku, wiecznego snu Skaliste ramiona słonią me ciało By nikt nie odnalazł... By nikt nie zapłakał...Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.