Tekst: 1. Warszawski: Po raz kolejny w drodze po swoje z łona głupich matki To nie plan doskonały ale nie urodziła mnie z wpadki Przypadki chodzą po ludziach Ty odmień tyle co umiesz Ja znam jedynie ostatni i wołam do nich w tłumie Złote próby okazały się chuj warte Los lubi ważyć tak pół serio i pół żartem Jak Truman Show od narodzin aż po w trumnach zgon To wkurwia wciąż ale nadal chcemy ugrać coś Rosyjska ruletka - gramy i nie ma przebacz To ci, dla których ciekawość to pierwszy stopień do nieba Ta, dla mnie jest to jasne Bez tlenu na everest najwyżej zginę ale zginę jak chce To moja wolność wyboru i nie mam dość goniąc powód, Dla którego będę mógł spłonąć w spokoju Chodź ze mną spotkamy się na krańcach tęczy Warszawski, Steven, TMK aka Piekielny
Ref 2x: I jeśli mówią, że nie damy rady być tu i jeśli gnoją nas za kilka marzeń Nie wiedzą, że nie ruszy nami nic już A kto będzie na szczycie to im czas pokaże
2. TMK: Im dalej w świat idę, zawyżaj im skalę jak Jim Carrey gram każdego z nich i walę cały ten świat, dopóki nie zrozumie że nie każdy w tłumie jest tylko w tłumie czasami mam wrażenie, że mnie obserwują szklane oczy z każdej ze stron, pieprzony New York czy coś, potrzebują na wskroś przeszyć czyjeś życie, bo swoje im daje w kość i czują, że ktoś ma nad nimi kontrolę czy szef w pracy, matka w domu, starszy typ w szkole i pierdolę to, co sądzisz o tym że potrafię swoje kłopoty przelać w zajebiste zwroty Boję się śmierci jak Truman wody możesz twierdzić, gówniarzu co Ty wiesz - jesteś młody obyś za kilka lat nie musiał tego cofać Dzisiaj wiem, nienawidzić życie jest łatwiej niż kochać jeTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.