Już lustra dźwięk walca powoli obraca I świecznik kołując odpływa w głąb sal. I patrz: sto świeczników we mgłach się zatacza, Sto luster odbija snujący się bal.
Rok dziewięćset dziesięć. Już biją zegary, Cicho w klepsydrach przesącza się piach. Aż przyjdzie czas gniewu, dopełnią się miary I krzakiem ognistym śmierć stanie we drzwiach.
Rozumiesz. Jest taka cierpienia granica, Za którą się uśmiech pogodny zaczyna, I mija tak człowiek, i już zapomina, O co miał walczyć i po co.
A gdzieś tam daleko poeta się rodzi, Nie dla nich, nie dla nich napisze ich pieśń. Do chat drogą mleczną noc letnia podchodzi I psami w olszynach zanosi się wieś.
Choć nie ma go jeszcze i gdzieś kiedyś będzie, Ty, piękna, nie wiedząc kołyszesz się z nim. I będziesz tak tańczyć na zawsze w legendzie, I w wojnę wplątana, w trzask bitew i dym.
Rozumiesz. Jest taka cierpienia granica, Za którą się uśmiech pogodny zaczyna, I mija tak człowiek, i już zapomina, O co miał walczyć i po co.
Stań tutaj przy oknie i uchyl zasłony, W olśnieniu, widzeniu na obcy spójrz świat. Walc pełza tu liśćmi złotymi stłumiony I w szyby zamiecią zimowy dmie wiatr.
To on, wynurzony z odmętu historii, Tak szepce ci w ucho i mówi: no patrz. A czoło ma w smutku, w dalekiej lat glorii I nie wiesz, czy śpiewa ten walc, czy twój płacz.
Rozumiesz. Jest taka cierpienia granica, Za którą się uśmiech pogodny zaczyna, I mija tak człowiek, i już zapomina, O co miał walczyć i po co.
Zapomnij. Nic nie ma prócz jasnej tej sali I walca, i kwiatów, i świateł, i ech. Świeczników sto w lustrach kołysząc się pali, I oczy, i usta, i wrzawa, i śmiech.
Naprawdę po ciebie nie sięga dłoń żadna, Przed lustrem na palcach unosząc się stań. Na dworze jutrzenka i gwiazda poranna, I dzwonią wesoło dzwoneczki u sań.
Rozumiesz. Jest taka cierpienia granica, Za którą się uśmiech pogodny zaczyna, I mija tak człowiek, i już zapomina, O co miał walczyć i po co.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.