Zegar, słyszę, wybija, Ustąp, melankolija! Dosyć na dniu ma statek, Dobrej myśli ostatek.
U Boga każdy błazen, Choć tu przymówki prazen, A im się barziej sili, Tym jeszcze więcej myli.
A kto by chciał na świecie Uważyć, co się plecie, Dziwne to prawdy blisko, Że człek - boże igrzysko.
Dygnitarstwa, urzędy, Wszystko to jawne błędy: Bo nas równo śmierć sadza, Ani pomoże władza.
A nad chłopa chciwego Nie masz nic nędzniejszego: Bo na drugiego zbiera, A sam głodem umiera.
Więc, by tacy synowie Byli jako ojcowie, Dawno by z tej przyczyny Świat się jął żebraniny.
Lecz temu Bóg poradził, Bo co jeden zgromadził, To drugi wnet rozciska: Niech świata głód nie ściska.
Po śmierci trudno rządzić! Tyś mógł, ojcze, nie błądzić: Syn tylko worki zliczy, W rozumie nie dziedziczy.
A nam wina przynoście! Z wina dobra myśl roście! A frasunek podlany Taje by śnieg zagrzany.
Zegar, słyszę, wybija, Ustąp, melankolija! Dosyć na dniu ma statek, Dobrej myśli ostatek.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.