Włączam play, słyszę bit, płynę po nim Znowu widzę wszystkich swoich ludzi, razem idę do nich Znów siedzimy na osiedlu późnym wieczorem Bez korekt zatrzymuje życie przez moment Nie szukam uznania u nich, nie pędzimy jak tłumy Znasz tu każdą twarz każdy umysł Nie muszę emocji tłumić, rozumiesz? Mój świat, mój blok, moi ludzie są wokół mnie Dziś nie chcę niczego więcej Najważniejsze, że opróżniamy kolejną butelkę Razem w tym samym składzie od początku po szkole, przed szkołą, od piątku do piątku I z powrotem, każdy wieczór jak ten dziś pod blokiem, ruszę się z ta potem a na razie siedzimy tu wszyscy Problemy znikają, rozsądek zastępuje instynkt Nikt nie myśli o trudnym jutrze Wbijam w sukces kiedy indziej to ci uwypuklę Na razie nie mam czasu się tym zająć Wciskam stop, zostaję sam, moi ludzie znikają
[x2] Dla tych co mają swoje światy robię wandalizm na kartkach
Włączam play, w moment rozpada się przemoc noce zamieniają się w dni, świat obraca się ze mną wysychają łzy, gniew umiera, upada rasizm Możesz swoją przyszłość znów układać na tym Alkoholicy wracają do rodzin rozpoczynają nowe życie wolni od choroby Żołnierze wyrzucają karabiny zdejmują terrorystki ich płuca inhalują wiatr pustyni AIDS nie zabija często jak teraz a śmierć przestaje być bolesna jak teraz Nikt nie boi się odejścia jak teraz bo wieczny spokój to nie kwestia zbawienia Znika zdrada, stres i nienawiść Obawy? możesz w niepamięci zostawić Etapami zaczyna układać się wszystko Włączam stop i wypluwa mnie skurwiała rzeczywistość
[x4] Dla tych co mają swoje światy robię wandalizm na kartkach
Włączam play i czas przestaje istnieć nie śpieszę się nigdzie Zatrzymuję byt miliardów istnień Życie nie upływa w rytmie godzin i minut Czasem sam nie poznaję zmian po swoim profilu Przez ten moment gdy stoję przed mikrofonem przestaję mieć obawy czy standard dogonię Nie wiem nawet czy standard to koniec Czy warto próbować się przebić czy zapomnieć Nie wiem czy cokolwiek wyjdzie z planem Mam na to wyjebane czy pójdę stąd czy zostanę Egzystuję bez pośpiechu, nie w tempie sekund Chwila odpoczynku w mieście grzechu Tu czas pędzi bez przerwy, wreszcie mogę się odprężyć zebrać niedobór energii Na chwilę przestaję się wkurwiać Kończy się bit, wciskam stop i wychodzę ze studiaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.