Żaden dzień nie jest dla mnie wyzwaniem Kocham wyzwania, uwielbiam wygrane Idę drogą z piekła do nieba Bez znieczulenia, aż tyle wytrwałem Brnę przez pył idąc przez kurz Tonę we krwi biegnąc bez tchu Nie żyję bez celu i nie mogę się mylić Ale nie chcą mnie tu Setki wbitych we mnie spojrzeń Ostrza noży, chyba wejdę pod nie Tyle razy dałem się zranić, nie czuję bólu Przejdę przez nie godnie Przejdę przez nie godnie Przejdę przez nie z ogniem Wypalę poczucie wyższości w nich Za każdą kroplę krwi wezmę odwet
Stworzony by przetrwać (żyć) Przetrwać (żyć) Przetrwać
Widzę w ich oczach ślepą furię Za dobrze znam ją, by nie rozumieć Czuję napięcie jak rośnie w tłumie Pierwotnych instynktów, wtórnych sumień Uderzony ostrym kamieniem, upadam na ziemię Na twardy grunt. Nie umiem prosić o przebaczenie I nie mogę się mylić – nie chcą mnie tu. Przede mną w ich szeregach Czuję tylko wstręt i tylko gniew. Mój czas się dokonał, nie szukam braci Nie ma ich blisko mnie Purpurowy zachód słońca, oddech śmierci Wokół ciemnych wzgórz, jałowych szczytów Patrząc im w oczy, pluję im w twarze resztką tchu
Stworzony by przetrwać (żyć) Przetrwać (żyć) Przetrwać
Za moją niezłomność i wiarę Za religię, którą wyznaję Za każde słowo, każdą modlitwę Za wolność, której składam ofiarę Za siłę która trzyma mnie tu Wśród mrocznych dni, nocy bez snu I za to, że żyję, za to, że mogę się mylić – Nie chcą mnie tu Za niedoskonałości i wady, ukrytą potęgę By jej pozbawić, podchodzą, próbują zdławić Ostatni przejaw sprzeciwu, zginę dziś tu Zamykam oczy, napinam mięśnie Zatrzymuję czas, zaginam przestrzeń Niebo zachodzi czarnymi chmurami Wytrzymaj jeszcze
Stworzony by przetrwać (żyć) Przetrwać (żyć) Przetrwać
Zrywa się wiatr, patrzę im w oczy Widać w nich strach Ich głosy zmieniają barwę i tracą pewność Słychać w nich płacz Niebo staję się bardziej gwałtowne Czuję moc żeby znowu się podnieść Unieść ponad tym tłumem pochodni Zgasić go ogniem, bo nie chcą mnie tu Stworzony, żeby wytrzymać, dopóki krew Pulsuje mi w żyłach, wyjdę stąd o własnych siłach Ich strawią płomienie płynące z mych ust Za daleko, żeby się cofnąć Pasmo wzgórz pochłania nieboskłon Chcieli, żebym oddał im pokłon Nie muszę pytać się gdzie jest ich bógTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.