Byłaś dziewczyna,z która mógłby być każdy raper Paliliśmy jointy i kochaliśmy się na kanapie To było chwile przed tym,nim zaczęłaś operację I nim we mnie zginęła nadzieja,ze będzie łatwiej Kurwa,jak nienawidzę szpitali Czuje w nich zapach śmierci,zawsze mnie przerażały Znam Boga,lecz nie rozmawiam z nim długo Od kiedy zobaczyłem,jak pozwala cierpieć ludziom Wszyscy mówią:czas pogodzić się z tragedia Wtedy żałuję,ze to życie jest tylko jedno Dni wciąż biegną,my żyjemy w piekle Trzysta mil od niebios,nie wiem,czy tam jest lepiej Nie wiem,jak mogę Ci pomoc Czuje się bezsilny,samemu oglądam filmy w domu Chce się odciąć i nie myśleć Kiedy patrze na spadające łzy,życie staje się przykre Obydwoje chcemy uciec od prawdy Ciężko ja znosimy i za często nas drażni Znasz mnie,wiesz,ze potrafię ludzi skreślać Ale nie rozumiem życia,które ich unicestwia Dziś nie wiem,czy dźwięku nie gubisz w wersach Co u rodziców?Chyba dalej u nich mieszkasz Jeden dzień zmienił cale Twoje życie I ta świadomość,ze możesz mnie nigdy nie usłyszeć
Byłaś zawsze obok mnie,nawet pod nieobecność matki Zycie w tamtych czasach nie należało do łatwych Godzinami mierzyłem twoje okulary Przed pierwszym udarem,zanim zacząłem palić Uczyłaś mnie jak być dobrym i jak się modlić Szanować bliźnich,mądrość życia brać od nich Długo spacery nad Wisłą w Grudziądzu Wyspy sentymentów i godziny trudnych rozmów Czytam twoje wiersze spisane w celi To dzięki nim należysz do nieśmiertelnych Wybacz mi,ze nie zawsze jestem wierny Boże,jeżeli jesteś,to udrękę ze mnie zdejmij Myślałem,ze mnie nie poznajesz już Tyle łez wylałem pod szpitalem,kopalem kurz Az matka odebrała ten telefon I pielęgniarka powiedziała jej,ze nie żyjesz przez telefon Zycie i śmierć pisane razem Pożółkłe ,wyblakłe zdjęcia porozrzucane w nieładzie Czas upływa naturalnie,pozornie Mam tyle pytań,wierze,ze kiedyś na nie odpowiesz Na bezdrożach przeznaczenia, Kiedy ciężaru naszych stop nie będzie dźwigała ziemia Powiem ci wszystko,czego nie zdążyłem Na szczęście nie będę czekał wiecznie na tą chwilę
Magdalena Dzięgiel:
Nigdy już nie spojrzysz w błękit ich łez Choć drogi ich kres,możesz spotkać ich w śnie A tęsknoty twej czerń rozjaśni ich cichy szeptTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.