Miało być krótko, a wyszło długo, Miałeś nie częstować wódką, a poczęstowałeś rudą. I siedzimy, gadamy, żałuj, że cię nie ma. Tak siedzimy, gramy te kawałki. Jakby teraz nam kazali iść do domu, to szybki rozchodniaczek: Po dwie nóżki na 5 ryjów, nie mogło pójść inaczej. Zawijać się na chatę, czy zwijać jak dywan, Kończy próby jedna z kapel, co chce chlać, by nie kimać... To jest:
Wó-dar, przez umlaut, cuda od ręki, gdzie jest zgon a nie trumna. Wó-dar, cuda to prze to, Choć się narąbią, To i tak będzie beton.
Na 3 akordy riff, prosta jak kij perkusja. Najebany bas nie rozpisze tego w nutkach. Trąbki już nie ma, szkoda, choć jest dobrze. A ten tekst piszę jak słucham tę kakofonię. Albo gramy dobrze, albo nie gramy wcale, Jakby miało być trudno, to trzeba by mieć talent. Doskonale to umiemy pić, a grać nie umimy. Albo odpinany wrotki, albo się nie bawimy!
Wó-dar, przez umlaut, cuda od ręki, gdzie jest zgon a nie trumna. Wó-dar, cuda to prze to, Choć się narąbią, To i tak będzie beton.
Przybijamy gwoździe bez młotka, Łapiemy ten pion bez podstaw, Komunikujesz się przez bełkot, To objawy Wödaru – skonsultuj się z farmaceutą. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|