W życiu po raz pierwszy wyciągnąłem czwórę Jak jebnąłem w kolekturę, fart za mną stoi murem Czas tera na moją turę Dlatego z fartem w kartkę tę zapierdolę piórem Nie zmarnuję siedmiu tych lat ciągów i nocy, Które zarywałem tu na tej mecie, by wejść w eter A skillowo possać mi mógł każdy tu trendsetter Technika biedna ich i biedna ta treść, crème de la crème Będziemy pić krem, kiedy zdobędę ten cash Zakładam żółtą bluzę, zrobię ten jebany newschool luzem Inicjuję tu jednego mózgu burzę, brain storming Ten tekst wchodzi na kres normy W USA starczyłoby, kurwa, na pięć wolnych Czemu tak jest, czemu, czemu tak jest? Czemu dopiero teraz tym wersom niczego brak jest? Czemu przewijam najlepszemu ziomkowi, mu tlenu brak jest Od dziś daję ogień do każdego numeru, zawsze
Bo przecież (I can fly) Stary, w końcu (I can fly) Nie wierzyli mi, że (I can fly) To wszyscy teraz patrzcie
Codziennie piękne litery tnę Nagrywam z weną tu demo te I to pędem odkąd odwiedziłem Second Hand I nadeszły tu złote czasy, paradoksalnie - kawałek szmaty tu sprawił, że materiał jest wysokiej klasy Podwójne jakoś tak same się robią, kartki te zdobią Punche tak grube, że nie dałoby rady ich objąć I ciągle tu lecę wyżej, w ogóle nie leżę w wyrze Teraz potrzeba mi tego, jak w lecie łyżew Bo to mój czas, płonie budka, gdy wchodzę do studia Rano, w południe, wieczorem, pół nocy i pół dnia Każdemu, kto wchodzi do studia, podpala tu sandał Molesta powiedziałaby - to zakrawa na skandal Klasyk ten już mam, klasyk bez dwóch zdań Jak nie wierzysz, synu, to jest membrana, weź tu stań Czuj tę burzę, metafory, ten swag Właśnie typ w żółtej bluzie rozpierdolił ci łeb Proste...
Bo przecież (I can fly) Stary, w końcu (I can fly) Nie wierzyli mi, że (I can fly) To wszyscy teraz patrzcieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.