„Dokąd zabierasz mnie? Dokąd zabierasz mnie?” – – Spytał przerażony
„Do wrót wszechświata Gdzie nawet chryzantemy upojone Trwają w marazmie” – – Koiła zmysły chłopca Pawim krzykiem…
Nie znał innej sztuki Nad tak szpetny śpiew Który zasiał pęd Co pokonał wnet Trwogę i gniew W jego duszy…
Dłoń ucałowała dłoń – Płonący ptak? – Teraz to cudowna kobieta Dokonał się akt… Idą razem w bezkresną dal…
Wokół – bystra czerń otchłani Zaraz za nią wyspa Lazurowej trawy – – „Nieskończone, czyste myśli Oto, gdzie mogę cię poprowadzić, Lecz najpierw bądź mi wierny u szczytów piekielnej grani” Nie usłyszał ostatniej frazy – Zauroczony – – Poszedł za nią dalej…
I powiodła pazia Nad przepaść ognistego stada, Tam krucze plemię Ma swojego pana, Tam na świat Wygląda cierpienie…
A gdy spojrzał w dół Objął go trąd Ból przeszył umysł Przeszył ciało Zdejmując ubóstwienia Lekką klątwę – – Wtedy znów usłyszał Znikąd przywiane echem słowa „Bądź mi wierny u szczytów piekielnej grani”
Czuję jak… Coś rozpala Wątły znak… – niepewność… Jednak… Piszę dalej…
„Słodka iluzja Twa bezczelna gra Jak mogłaś mnie oszukać Jedna kraina – – Za tyle zła…” Płakał – łza toczyła łzę Które otarła Delikatna ręka Boskiej uwodzicielki
Kruche palce oblały mu czoło „Już wylewasz smutki, żale? Nie buntuj się – – chodź dalej! A przełamiesz kajdany swoich granic”
I nagle nad nimi rozkwitło Niebieskie słońce Uleczyło pazia Przydało nowych wdzięków bogini Później nastała szarość…
I przed nimi wyrósł piękny labirynt – – Las Zniknęli w gąszczu krzewów…
Dłoń coraz nie pewniej drga… Zatrzymałem pióro… Dlaczego ogarnia mnie Zwątpienia czar? Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|