Nim zgasną światła mogę żyć jak Pan, kiedy niesie moje ciało wiatr, kiedy wiem że czasu mało mam, moje źrenice są wielkie, większe, jakbym patrzył na ładną twarz, niebieskie chwile,cały świat zostawiam w tyle, niech mnie zabije wreszcie, sam schylę się jak nie po to żyję, śmiało rzucaj we mnie te pomyje, jak przyjdzie klient to się z nim napije, i powie to samo, żeby grało między nami nawet jak zbyt mało się znamy, by stanąć na głowie jak baobaby, aby dojść do prawdy jak mały książę, spokojnie bo każdy związek nim będzie sprawny musi dojrzeć razem z ludźmi żeby wyjść ponad chmury ty krzycz że to truizm nieś swój krzyż, ja mam swój i lecę w dół w najgłębsze dziury mam nadzieje że przebiję dno i znów coś się zacznie od góry
zaczynam spadać bez kontaktu z otoczeniem, spadam bezwładnie jakbym miał nigdy nie uderzyć w ziemię, przebudzenie, serce w gardle, oddech wstrzymany przyśpieszenie spadam i nie widzę celu mój hangar nie istnieje
To moja plaża marzeń, mam masę tu narzędzi marzę dzięki nim stale stoję i zamek z piasku tworzę jak piękny ornament świeci nam słońce na twarze, marzenia gonie je jak małe dzieci fale, piasek, uśmiechy, tata, pije browarek nie śmieci wchodzę do tego zamku z piasku, potem i patrzę na potępionych co patrzą przez okna, słyszą ale nie widzą nic, telefony krzyczą na nich żeby ich nie odbierać, a oni myślą wciąż o spóźnieniach i co że nic nie mam idź stąd mam czas pobyć sam, nie ma mnie bo jestem jak tylko, nie ma twoich oczu nie ma mnie Johny stworzył świat, jestem tu i stąd swój przekaz ślę i mniemam, że ten równoległy wszechświat multiuniverse, niesie mnie inteligencja tam gdzie ta nie liczy się
zaczynam spadać bez kontaktu z otoczeniem, spadam bezwładnie jakbym miał nigdy nie uderzyć w ziemię, przebudzenie, serce w gardle, oddech wstrzymany przyśpieszenie spadam i nie widzę celu mój hangar nie istniejeTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.