Zawsze chciałem odważyć się By powiedzieć "kocham Cię" Ale wtedy Ty mówisz o przyjaźni Podaj swoją dłoń, uciekniemy stąd Obiecuje - znajdę dla nas bezpieczny dom Może wtedy nie będę taki bezbarwny
Ten pieprzony friendzone, ciągle się czuje jak outsider Gdy Ty się śmiejesz, a ja się na Ciebie patrzę Ty o tym nie wiesz, a ja w sercu mam zagadkę Jakby to było i czy mam w ogóle szanse Wieczory spędzam myśląc o Tobie Jak Ci się przyznam co wtedy powiesz Czy zapadnie cisza niezręczna Może lepiej się nie uzewnętrzniać Może powiem Ci to jakoś delikatnie Jak nie wyjdzie to się wykręcę sprawnie Co Ty, kulam bekę przecież, to są żarty I odejdę na tarczy Tak szczerze mówiąc, to lipa po prostu Mówię sobie "ziomuś, weź się wyprostuj" Przecież ona Cię nie chce, więc odpuść
Zawsze chciałem odważyć się By powiedzieć "kocham Cię" Ale wtedy Ty mówisz o przyjaźni Podaj swoją dłoń, uciekniemy stąd Obiecuje - znajdę dla nas bezpieczny dom Może wtedy nie będę taki bezbarwny
Ten pieprzony friendzone, wkręciłem sobie chorą jazdę Ciężko będzie z tego wyjść - to dzisiaj jasne I znowu dam Ci coś na urodziny Na walentynki, na imieniny i na gwiazdkę I znowu powiesz mi "dziękuję" A w sercu nic nie czujesz - tak przyjaźń triumfuje A ja dalej się dołuje i się oszukuję Że Cię kiedyś nagle oczaruje Ilu takich, jak ja - zgaduje, że tysiące Co czekają miesiące Tacy, jak ja, co uroili sobie bajkę ze szczęśliwym końcem Trochę żenujące W wyobraźni mamy ten nieprawdziwy świat I cały czas idziemy tak, pod wiatr Na happy end nie ma szans A my wmawiamy sobie, że zrobimy wielkie wow
Zawsze chciałem odważyć się By powiedzieć "kocham Cię" Ale wtedy Ty mówisz o przyjaźni Podaj swoją dłoń, uciekniemy stąd Obiecuje - znajdę dla nas bezpieczny dom Może wtedy nie będę taki bezbarwny (x2)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.