Czuję smak krwi i [...] alkoholu, I brak dobrych taktyk na bitewnym polu, Po tych latach upadnięć i potknięć, wciąż upadam wychodzi mi to dobrze, I owszem nie wiem czy poprzesz mnie czy nie myślę, nic mnie nie dotknie już i się mylę , Podnoszę się i dźwigam to gówno dalej, i proszę Cię, nie mów nic, tylko nalej.. Czuję jakbym był wrakiem w życiu bliskich osób, wyprostuj kręgosłup i znajdź na to sposób. Wyrzygaj wnętrzności, ból kitraj pod rękaw, to treść miłości, wciąż noszę jej ciężar, To mdłości, bo dość mi już tego typu ścierwa, Mam uczuć nośnik, to coś na kształt serca, Trochę ironia, i trochę groteska, bo dziś to tylko kawał żywego mięsa.
Ref. Tydzień w tydzień (wciąż upadam) Zwątpiłem już dawno, bo niby każdy wątpi, (mam uczuć nośnik, to coś na kształt serca) Wyprostuj mi wreszcie kręgosłup, (kręgosłup, kręgosłup)
Pamiętam ból, gdy na rękach znika życie i dół, w który wpadasz przez picie, Gdy wszystko strzela chuj, nie chcesz nikogo widzieć I dalej żyć już po prostu nie idzie. Tydzień w tydzień, spacer po linie, jakby przesiąkniętej naftą nic dobrego mi to przynieść nie może, Boże ? Żyjesz tam jeszcze ? Czy już od dawna sam tutaj jestem, bezsens. Znów robię postój na jednym z mostów, Ty wyprostuj mi wreszcie kregosłup, Nie jestem wzorem, Boże, nigdy nie byłem, To chore... jakbym do szczęścia stał tyłem. Za dużo bólu na świecie, tak tu jest ziom. I chyba przez to czuję się jak zagubione dziecko, Na barkach miasto, w barku alkohol, To walka o własną godność, Przegram ? Spoko.
Tydzień w tydzień (wciąż upadam) Zwątpiłem już dawno, bo niby każdy wątpi, (mam uczuć nośnik, to coś na kształt serca) Wyprostuj mi wreszcie kręgosłup, (kręgosłup, kręgosłup)
Zwątpiłem juz dawno, bo niby każdy wątpi, Co z nami kiedy przeszłość bazgra po przyszłości. Mówią mi "dorośnij", ja nie słucham ich już dawno, Nikt Cię nie przeprosi, tylko osądzać im łatwo. Powiedz słowo, gdy jest prawdą, albo milcz. Tak mi czasem wstyd, wszystko krąży wokół liczb, i my w tym, zagadka, układanka, origami i wybierz co chcesz, bo pasuje do nas samych. Wytopione świeczki, wosk spływa po blatach. To samo jest z nami, nieufność nas wypala, W sumie co jest tłem, wszystko jakoś zbyt realne, Nasze zwęglone dusze chcą rozsypać się po trawie, Osiąść na planecie i z nią tańczyć po sam kres, w końcu być cześcią niej, a nie tylko szarym tłem, Stwórca będzie patrzył z pochylonym kręgosłupem, Bo chyba spieprzył to, czym miał być jego sukces.
Tydzień w tydzień (wciąż upadam) Zwątpiłem już dawno, bo niby każdy wątpi, (mam uczuć nośnik, to coś na kształt serca) Wyprostuj mi wreszcie kręgosłup, (kręgosłup, kręgosłup)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.