[Tymin]: Dekadę temu nauczyciele mówili butny szczyl I to wtedy nad tą cechą zacząłem się głowić, W gimbazie dostałem ze dwie sztuki w pysk I to chyba dzięki temu kumam o co chodzi. Wiedziałem, najlepiej wiedzieli to moi, A to najgorzej, jeżeli naprawdę miewałem słuszność, Przyznawanie się do błędów zawsze boli Urażona duma nie pozostaje na krótko.
[Peus]: Wszystko wiedziałem najlepiej, nie słuchałem nikogo, Nie byłem nigdzie, chyba że w dupie jedną nogą, Chyba, że w nocniku jedną ręką albo w murze głową, Burze zawodowo wszystko, racja to za duże słowo. No bo niby honorowo chodzić swoją drogą, To teoria, kiedy nie masz nikogo za sobą, Najlepszych przyjaciół poznajesz na glebie, Ale przewrotnie chyba wolałbym jeszcze tego nie wiedzieć.
[Ref.] Mój przyjacielu, wiesz już o co chodzi - O co chodzi! Mój przyjacielu, widzę, jak cię bierze - Jak cię bierze! Mój przyjacielu, rozumiemy się dziś lepiej - Się dziś lepiej! Patrzymy dziś inaczej i słyszymy szerzej - Szerzej, szerzej, szerzej!
[Tymin]: Wrogowi trzeba było zaufać, żeby się przejechać, Trzeba było się pomylić, żeby błędy nauczyły, Stężenie promili w byle jakiej chwili Pokazuje nie raz ile w człowieku jest człowieczeństwa. Zaufanie ma ode mnie paru ludzi, Miało paru więcej i to było o paru za dużo, Skurwiele pracują i sobie zasłużą, A za późno będzie, kiedy będą chcieli się obudzić.
[Peus]: Za plecy patrzę na wyboje pod sufitem, Jak na dłoni widać błędy, jak fuszerę pod kitę, Moje sumienie poryte, bo w sumie nie liczę Ran zadanych, także się tego tego wstydzę. Katharsis daję rap, kara i wina ma, Są zespolone, pewnych rzeczy się nie zapomina, Wyciągam wnioski, za błędami pale mosty, A prognostyk związany z nami na jutro jest owocny.
[Ref.] Mój przyjacielu, wiesz już o co chodzi - O co chodzi! Mój przyjacielu, widzę, jak cię bierze - Jak cię bierze! Mój przyjacielu, rozumiemy się dziś lepiej - Się dziś lepiej! Patrzymy dziś inaczej i słyszymy szerzej - Szerzej, szerzej, szerzej!
[Tymin]: Mój stosunek do różnych używek rysuje sinusoida, Wyszło na to, że dzisiaj niczego nie nadużywam, Piłem, nie piję, kopcę, a nie kopciłem I chwilę, nie żyłem, a żyję, dobrze jest i tyle. Przez tę akcję traumę mam traumę do wódy, teraz wole w ogóle nie walić, jeżeli mam nie obudzić się, Mam to w pamięci do dzisiaj, Szczególnie, kiedy w sali obok na to samo zdycha.
[Peus]: To, że na coś trzeba umrzeć zakrawa na chujnię, Szczególnie, jak sadza osadza się na płucach, Ogólnie, masz dramat, bo czekasz tylko, by zaszczekał zapalar I kolejna paka nie twoja, Filip Morris pozdrawia. Gdyby dało palić się jednego dziennie, To pierdolenie i hipotetyczne brednie, Nie będę, bo to jest mocniejsze ode mnie, Płuca mam jedne, pierdolę części zamienne.
[Ref.] Mój przyjacielu, wiesz już o co chodzi - O co chodzi! Mój przyjacielu, widzę, jak cię bierze - Jak cię bierze! Mój przyjacielu, rozumiemy się dziś lepiej - Się dziś lepiej! Patrzymy dziś inaczej i słyszymy szerzej - Szerzej, szerzej, szerzej!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.