Obejrzyj się: Gonią nas ulice krzykiem ostrym aż do bólu. Obejrzyj się: Płaszczyzny dachów rwą postrzępione niebo. W bezimiennym tłumie nie ma nikogo, Kto by zapytał: dokąd idziesz? Obejrzyj się.
Nie, nie oglądaj się.
Dokądkolwiek z karuzeli ulic, Dokądkolwiek ze zmęczonych miast, Gdzie autostrad naciągnięte struny Przynaglają, popędzają czas.
Dokądkolwiek w jasną pełnię lata, Dokądkolwiek w szum wysokich drzew, W jakiś inny, własny wymiar świata, W krajobrazy nieodkrytych miejsc.
Tam, gdzie błędny słońca ogień Nie potyka się o dachy, Tam, gdzie wzrok dogonić może Zawieszone w górze ptaki.
Gdzie nieważne są półprawdy, Półprzyjaźnie, półtęsknoty, Gdzie szalone cztery wiatry Biegną w cztery świata strony.
Dokądkolwiek z tobą i za tobą, Dokądkolwiek każdą z wielu dróg, Aby Ziemię, niebo ponad głową, Móc podzielić równo pół na pół.
Dokądkolwiek z karuzeli ulic, Dokądkolwiek ze zmęczonych miast, Gdzie autostrad naciągnięte struny Przynaglają, popędzają czas.
Dokądkolwiek w jasną pełnię lata, Dokądkolwiek w szum wysokich drzew, W jakiś inny, własny wymiar świata, W krajobrazy nieodkrytych miejsc.
Tam, gdzie błędny słońca ogień Nie potyka się o dachy, Tam, gdzie wzrok dogonić może Zawieszone w górze ptaki.
Gdzie nieważne są półprawdy, Półprzyjaźnie, półtęsknoty, Gdzie szalone cztery wiatry Biegną w cztery świata strony.
Dokądkolwiek z tobą i za tobą, Dokądkolwiek każdą z wielu dróg, Aby Ziemię, niebo ponad głową, Móc podzielić równo pół na pół.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.