Na każdym kroku tego marszu mówią zły Obrońcy swojej kruchej wiary. I w zakamarach Swoich zapoconych domów Hodują drzewa nienawiści.
Na takim drzewie długo dojrzewałem I zanim ktoś mnie znalazł zgniłem, spadłem. Odrzucili mnie Tam gdzie:
Za wstyd jest łyk, za łyk są dni Za dni jest noc, a noc to wstyd.
Postawili mi fałszywe drogowskazy Wykopali w poprzek drogi wielki dół Los pokonał wczas moich bohaterów Zagubiłem się.
Poniewierany wyżebraną wódą Powycierany zakurzonym głodem Trafiłem poza ściany tego życia Gdzie nawet czasem bolą sny.
I nawet anioł, który wyszedł z kromki chleba Nie przekonał mnie choć zabrać chciał do nieba. Nie posłuchałem jego dobrej rady Zostałem tu, gdzie:
Za wstyd jest łyk, za łyk są dni Za dni jest noc, a noc to wstyd.
Postawili mi fałszywe drogowskazy Wykopali w poprzek drogi wielki dół Los pokonał wczas moich bohaterów Zagubiłem się. x2Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.