To nie tak, że trawa mi się przepaliła Każda randka zamienia się w toksyczną miłość To nie, kurwa, żadna brama, w którą trzeba wbijać I tak została mi sama heparyna Nie stosuję lekarstwa, jak pisali w ulotce Na pół ciała wpierdalam Heparin forte Też się lubisz kłuć, chcę mieć tunel w żyle Po tobie nawet igły nie umyję W tygodniu raczej się nie staram Mocno odciągnąć od tego, co robiłem wczoraj Błędów raczej nie naprawiam, raczej je ponawiam Raczej nie odmawiam klona, to moja słaba strona Jakbym wyszedł z wariatkowa i chciał cię przekonać Żebyś zaczął odstawiać Dipromal, zaoferował Poltram Moje ziomeczki nie mają czasu, walą towar Ona nie wie, że oddycham dla niej, nawet nie wiem już Czy tylko mi się wydawałaś, czy naprawdę cię widziałem Walimy rolki i jest inaczej, w rzeczywistości nie ma twoich wyobrażeń Ostatnio się znowu bałem, że znowu będę nienormalny Nawet jeśli to narkotyk, mam ochotę na relację z tobą Nie mam ochoty na Melodyn jak na ciebie patrzę Ranę mam na wylot, na ranę przyklejam plaster Przyklejam Transtec, już nie podgrzewam zapalniczką Już nie mam miejsca na rękach, ból zabrał wszystko A chciałem tylko cię przytulić, znów nie wyszło Myślałem, że mogę z kimś stworzyć jakąś przyszłość Ale przynajmniej widzę po oczach, że jest ci bardzo przykro Najwidoczniej jestem najgorszy Najwidoczniej nie masz czasu na rozmowy ze mną, nie ma o czym Jestem pomielony, a od narkotyków nie ma takiej, co bym nie miał fobii Rozdzieram z folii, nie gonię kropli, bloki, jak rysunkowy Wypuszczam kłęby dymu jak obłoki To nie był dobry pomysł, to mogło nam się nie przytrafić Twoje demony, każdy krwawy, moje obrazy zdjęte ze ściany Nie wiesz o mnie nic wcale, ani nawet, znów oglądam twoje zdjęcia Przepraszam, że napisałem Chcieli, żebym brał Zoloft, chcieli mi skraść młodość Za trzy dni wypis, panu jeszcze tableteczkę, jakby wybierała je losowo Pacjent reaguje wzorowo, już nawet nie przestaje walić w ścianę głową To ciężki kaliber, jak handel bronią, serce mam przebite, jakbym zaczął drgać przy strzale Jakbym znowu chciał się zabić, jak twoje kolejne części ciała Mam worek ćpania, na wypadek, gdybyś gdzieś pojechała Znowu zrobię sobie ała, powiedz, jak mam żyć, żebyś mnie chciała Co mogę ci zaoferować, co mogę dać ci w zamian Czemu mnie bierzesz pod uwagę, jakbym nawet się nie starał Jeszcze nie ma w tym emocji i podobno tylko czasem mi się zdarza Widać to po twarzach naszych matek, nie chciała, żebyś się tu znalazł Nikt nie chciał na to patrzeć, najlepiej to się trzymaj z dala Tylko bądź przy mnie, chcę cię przy sobie dwa razy częściej Jak będziesz, nie zwiększę dawki więcej Jakbym miał drgawki związane z odstawieniem Jakbym znowu zapłacił za marne szczęście Jakbym cię zaaplikował, ale dalej jesteś dla mnie Będziesz, nawet jak się wypierdolę, nawet jak nie zejdę Nawet jak mnie nie chcesz, nie chcesz wiedzieć, o czym myślę jak na ciebie patrzę Jak już weszłaś to nie wyjdziesz, jesteś jak wenflon, tylko odpuśćmy igłę Chodź, chcę podawać cię dożylnie, nie chcę generyków, nie chce innej Będziesz moim Venescinem, dla ciebie przedawkuję Heparynę Krew w końcu popłynie przez zatory, niech zaboli Uczę się szczęścia na nowo, nie wiem, z której strony Jakbym pół godziny nie mógł trafić, trząsł się, kurwa, pocił W końcu hukał wzrosty, ale bóg nam wynagrodzi, że o nas zapomniał Też o tym zapomnisz
Mam worek ćpania, na wypadek, gdybyś gdzieś pojechała Znowu zrobię sobie ała, powiedz, jak mam żyć, żebyś mnie chciała Powiedz, jak mam żyć, żebyś mnie chciała Nie mów nic Nic nie powiedziałaśTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.