Jak dorastałem miałem suchy albo mokry kaszel Dobra rada żebym kupił se thiocodin w cefarmie To schody dla mnie po których wejść się nie widzi Jakbyś spytał gdzie Dekster nie Didi To jakbym czekał na nią w parku z flaszką Tłok grany rzadko nie że kaszlesz tło parzy bardzo Tłok kurwa jakie pompuj rapsy Sam bez tłoku bez odbioru ale znowu zgrzany Browar z żabki grochy z klatki w usta Siedemnastolatki mówią posyp lajstry ustaw Co gdzie ja jestem Wszystkie uśmiechy farmaceutek odwzajemnię Matka powiedziała że ja dla niej to ból serca i bezsenność Wtedy kurwa wziąłem nitrazepam i sevredol I mam ciężej i mam przez to problem Chciałbym mieć tu ciebie zamiast tego z ręką przy biodrze wiesz Znalazłem szczęście ale zgubiłem oddech To nie kwiaty dla mojego ojca Promień 80 km dookoła wiem gdzie rośniesz I w końcu cię zerwę ale nigdy z tobą Short passage mówili żeby zapiąć pasy A ja mam dość układanek wolę dysocjanty Musisz mnie poskładać i to da nam pelnię Bo na razie to spadamy choć nie widać nas na niebie Słyszysz plusk wody Mam pełen słoik słonych wspomnień o tobie Safe from harm obracam się jak tricky/triki W towarzystwie ludzi którzy sięgają po narkotyki Patrzę czy patrzysz nie ma ich wielu bezpośredni Bo dla nich ta nawijka to jak chleb powszedni Wiesz mam jakoś problem żeby się wpasować Kontakt z matką ojcem nigdy nie był wzorowy Odnajdź siebie sam chciałbym jakoś się zmienić All because when i was a kid i was neglected W cudzysłowie żeby tylko ulżyć sobie I się musisz podnieść tylko ona wie jak mówić do mnie Jak mnie skręca a ona ma kaca Każdy ma to na co zasługuje i nikogo nie nawracam Tylko czemu kurwa zawsze coś Chcę cię mieć tu słyszeć jak mówisz weź mnie zabierz stąd Rap to puste paczki po fajkach To jak luźne gadki do rana Żadne długie lagi grube baty spod drugiej flaszki Mam tylko ochotę na twój smak i mogę za to zabić Jestem zniewolony wybierając jedną drogę Bo wszystkie moje demony kurwa nie chcą odejść Wszystkie moje pierdolone ciągi są nieskończone A wszystkie jebane detoksy są nieskończone I jak mówię nie pozwolę czytaj chcę stąd odejść Ile razy słyszałeś o serii niepowodzeń Podobno ja pasuję do niej Czuję jej zapach u mnie po deszczu dziesięć centymetrów ponad chodnikami Chociaż wolimy chodzić sami i się słabo znamy Znamy się z naszymi słabościami Ja widzę ich mordy ty też i myślisz chcę być jak oni To tylko początek tego co dzieli nasz wzrok I zaraz oddam się stanowi po którym nieco ciężko wzdycham Bo stanowi nieodzowną część mojego życia Mamy inne podejście mówisz raczej marne szanse A u każdego w domu inaczej pachnie Znowu się spociłem śniły mi się wielkie maki Już tak nie chcę czaisz tylko daj mi powód wtedy zmienię rapy Czym jest trzeźwość widzę ciemność idę wzdłuż Wszystkie kwiaty przy mnie zwiędną jakbym zapomniał czym jest bólTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.