Obmyj mnie w swoim świetle, Panie Uderz w fasad przegniłe próchna Napełnij mnie gniewem, będącym odbiciem skazy zrodzonej z niełaski
Daj mi pochodnię swej prawdy, która wypełza jak wąż śród ofiary I wlej w moje żyły gorycz zwątpienia I siłę płynącą z Niesławy
I podburz mą pychę, Pożegnaj z nadzieją I odbierz mi siebie samego Bym wolny od złudzeń I w dumie z upadku Kierował swym przeznaczeniem
Gdy święci ojcowie Pierzchając w popłochu Tratują siebie nawzajem A ja bym niesiony Z tą pieśnią na ustach Przekuwał ich trwogę w opary
Świata co runął Gdy kłamstwa upadły Teraz i zawsze I niech tak będzie AmenTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.