Znów do mnie przyszła z samego rana, Jeszcze zaspana, niedoubrana, W osobie własnej Jej Eminencja Ambiwalencja
Minutę po niej zaraz się zjawił Co nieco senny, lecz wszedł na jawie, Ten, z którym nieźle też jestem zżyty Mister Sceptycyzm
Po chwili ciszy znowu pukanie, Szyfr już poznaję, wiem kto w drzwiach stanie Miło ją widzieć, choć wpada co dnia Panna Ironia
A to nie koniec, bo jeszcze czwarty Gość się pojawia na ranne party, Bardzo mi bliski i w okularkach Kolega Sarkazm
Siadają tu, na moich krzesłach, Drylują mózg po pestce pestka, Stoczyłem się naprawdę nisko, Wpadłem w złe towarzystwo
Po intelektualnych wizytach, Nocą przychodzi druga ekipa, Na czele zawsze nieco nadęty Pan Dekadentyzm
Potem, najczęściej blisko północy, Przez ciszę domu brutalnie kroczy Ktoś, przed kim nieraz uciec nie mogłem Towarzysz Obłęd
Jeszcze mnie jedna dama nawiedza, A przy niej usnąć się nigdy nie da, Zawsze w najdroższych i modnych strojach Miss Paranoja
A gdy już noc się przed słońcem chowa, Najbardziej groźna wkracza osoba, Ma najpiękniejsze imię z mych gości: Mania... Wielkości
Siadają tu, na moich krzesłach, Drylują mózg po pestce pestka, Stoczyłem się naprawdę nisko, Wpadłem w złe towarzystwoTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.