TJ - Marsz Żałobny
Jesteś na to gotowa ? 1,2,3,i strzał w głowę. .Kochasz mnie jeszcze ? Nie,bo wolisz się mną bawić. Taka za z nas zajebista para była,ale okazało się być trującym jadem. Zatrułaś mi duszę, w tle słyszę Eminem - Love You More nie da się zamazać zdrajcy. Rok, czy dwa nie robi różnicy,bo poprzedniczka była lepsza od Ciebie. Na wiele sposobów rozkochiwałem tą kobietę,ten trując bluszcz. Piorun we mnie w jasne niebo pierdolnął kiedy tylko ujrzałem Ciebie właśnie. Wzięło mnie na pisanie,bo tylko tak udaję mi się wyciągnąć coś od głowy do stóp. Miejmy nadzieję,że to okres wojny pomiędzy 2 frontami,że zregeneruję otwartą przestrzeń. Ale szanse są mizerne,gdy statystyki opadają,gdy serce krwawi od wewnątrz,od środka. Wiesz,że nie piję,ale w tym wypadku to nie uniknione. Padam z nóg, choć daję w żyłę ostatni gram Twojej dobroci, i miłości moja droga. Wiesz,cierpię niezmiernie, może po mnie tego nie widać,bo chce zachować trzeźwość. Uczucia to nie karty,z którymi rozgrywa się kolejkę pokera o bogactwo,czy też bankructwo suko. Wiesz dobrze,że nie dam sobie odgryźć języka,nie po to mam jeszcze 5 minut życia. Żeby te wszystkie metafory,którymi Ci groziłem poszły się pierdolić z aktorem. Nawet nie wiesz co czuję,nie obchodzą Ciebie wyrzuty sumienie,tylko własne dobro. Chcesz zaistnieć w tym zapchlonym świecie,być kimś,a nie potrafisz zapanować nad własnymi emocjami. Pomyśl czasem,bo już nasuwa się pytanie czego chcesz? "Życie"? Czy "Śmierć" durnoto? Masz wiek, który każdy się boi,bo tryskasz hormonami,ale w chuju mam innych kurwa. Liczyło się dla mnie pożądanie,szczerość,ale zgwałciłaś mi myśli Twoją obsesją. Nie pomogłaś w potrzebie,koloryzowałaś fakty bym biegł do Ciebie,jak komercyjna menda. Nie jestem śmieciem,ani żydem, nie te czasy,któryś się tak traktowało ludzi. Kurwa,ja umieram, powoli,ale intensywnie,jeszcze trochę a mnie nie będzie. Mam nadzieje,że wtedy zaopiekujesz się moimi zwłokami,aby niczyich rąk nie brudzić. Miałem tylko nadzieje,że tym razem schizofrenia mnie nie zawiedzie. I dobrze się stanie, jak opuszczę wszystko, i wszystkich,bo tu nie mam co ze sobą zrobić. Prędzej dostanę pierdolca, i wyrwę sobie serce,niż zakocham się w Tobie na nowo.
Uczucie zamieniło się w kamień, Ty w dziwkę,a ja w trupa. Dawaj, chodź tu, pocałuj moje martwe usta,niech nastąpi reakcja łańcuchowa mycho. Niech piekło wyjdzie na Ziemie,a niebo do głębin,niech nastąpi paradoks czasowy. Niech słońce się zmieni w zastygły meteoryt,bo one już mi nie pomoże w starciu z ironią.
Fałszywa nadzieja jest silny i złudnym narkotykiem. Żyłem z nim przez te 7 miechów odkąd mnie dotknęłaś po raz pierwszy dupo, Wybacz moje zboczenia,ale taki jestem z natury,samcem alfa co sex mam w kieszeni. To co,że cały czas mam go w głowie, i chciałem się pierdolić wszędzie z Tobą. Paliłem co ruszt szlugi,próbowałem zwalczyć nałóg dla Ciebie, co to za poświęcenie , Patrz, tyle Ciebie razy brałem na barki kiedy pakowałaś się do obozu pracy. Kiedy Ciebie zabijali przy tym od środka,ofiarą padła Twoja psychika i Ty też. Niestety stwierdzam,że róża,którą Ci dałem na znak miłości umarła,i widać Twoje braki. Zepsułaś się Twoją głupoto, a ja nie mam zamiaru Ciebie znowu naprawiać larwo. Bo już nie mam siły by się podnieść po zabiciu mi serca,choć mózg dalej pracuję. Podłączam się do aparatury,bo sam nie mogę oddychać przez Ciebie piękności. Wśród piękna jakie miałaś poszłaś tam gdzie śmierć jest jurysdykcją. Nie mam tam wstępu,bo jestem niewolnikiem życia,niewolnikiem cierpienia . Nie patrzyłaś poprzez pryzmat wyglądu i pieniędzy,ale za to poprzez pryzmat sexu. Czuję się zaszczuty,uwięziony w gumowym pokoju bez klamek i okien kiedy na Ciebie patrze. Bo nie doświadczyłaś tego co ja Ci dawałem,wolałaś brać i besztać mnie tak jak wspomniałem typiaro. Niechcący fakt z serca ujrzał światło dzienne myślę,że dobrze się stało,a nie inaczej. Bo przynajmniej teraz wiem,że me serce jest w trumnie na wieki, i nie chce wyjść. Do takiej kobiety,która tak postępuję podstępnie jak żmija wobec swojego chłopaka. Możesz mieć o mnie zdanie jakie chcesz,ale te przesłanie jest prawdą o tym jaka jesteś. W dupie mam kompleksy innych,stereotypy,którymi żyjesz, i poglądy. Ciągła się za mną jakaś podła klątwa sprawiając,że ucieka ze mnie szczęście. Te szalone chwile,te romantyczne, to bujda,bańka mydlana,która uległa dekompresji. I nadszedł Dla nas koniec świata oddzielając nas od siebie tworząc 2 inne światy. Baśń,a raczej dramatyczna historia Polskiego człowieka stała się końcem szczęścia. Końcem toksycznego związku pomiędzy Tobą a mną koniec początku,początek końca dla mnie. Dobrze przynajmniej,że zagrzeje ciepło we własnym łóżku jako paralityk,i śmieć. Jestem z tego dumny, mam zajebiste korzenie,a Ty uległe rzemiosło co rozwaliłaś. Płacz nie leczy ran,tylko je pogłębia,czyli teraz zadzwonię pogotowie. Bo tego natężenia nie wytrzymasz i jebniesz w kalendarz jak prawdziwi poeci choć byli czarni.
Uczucie zamieniło się w kamień, Ty w dziwkę,a ja w trupa. Dawaj, chodź tu, pocałuj moje martwe usta,niech nastąpi reakcja łańcuchowa mycho. Niech piekło wyjdzie na Ziemie,a niebo do głębin,niech nastąpi paradoks czasowy. Niech słońce się zmieni w zastygły meteoryt,bo one już mi nie pomoże w starciu z ironią. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|