T / Tijo / Demencja feat.Mad Dog & Tałi prod SEB
(Mad Dog)
Szara szata nocy Zasłoniła światło promień Szatan płata figle Bawi się klepkami W mojej głowie Tasuje wspomnienia Kasuje i wyrzuca Po czym Przywraca je z powrotem Jest czwarta nad ranem Wstaje i wyruszam Poruszam się jak robot Idealnie do kąt tego nie wiem Nie pamiętam Mam złe przeczucia Widzę złotą tarcze Chyba księżyc się nazywa Jak za gwiazdą betlejemską Tak za nią podążam Jestem motyl biały Ciężko mi stawiać kroki Co chwila się wywracam Jak bym był pijany Spoglądam za plecy rety Gdzie ja jestem Tylko drzewa do o koła i nic więcej Brak tu ludzi same cienie A ja nie wiem którą Stronę mam iść Tak bym Cały i zdrów mógł Bezpiecznie do domu powrócić Schiza nie pozwala mi oddychać (hyyyuu) Zamieram nie ruchomy Stóje czekam Aż mózg wreszcie się obudzi...
(Tijo) (Aaaa... aaaa...) Patrze wszystko jak na duchy Wszystko wstaje się mym wrogiem Obrzydzenie innymi Wstaje się mym nałogiem Każdy mój ruch stwarza mur pod stopami Czuje się skamieniały Jak cegła Z starego pieca Taki niedojrzały Noce nie przespane Bezsenność pokazuje swe oblicze Co noc na tabletkach sennych Ile tego w sobie Już tego nie zliczę Bóg odgrywa się Za moje poprzednie tu życie Bezsenność lek depresja Powala mnie na ziemie Mój umysł na ciśnieniu Wbija głowę mi w podziemie Czuje lęk (hyyyy) Trudno mi to wytłumaczyć Nie widzę sensu mego życia Nie potrafię go zobaczyć Tapsy na uspokojenie Ładują mnie tymi prochami Jebani psycholodzy Myślą że są bogami Jeden strzał świństwa W dupę I znów gdzieś odpływam Czuje się jeszcze gorzej Niż na początku mej choroby Teraz powoli gdzieś się zniżam Upadam na dno... Budzę się w pokoju Z strachu trzęsę się jak stara kurwa Wszędzie ciemno dołuje się Coraz bardziej No kurwa stary W końcu zamykam się Do końca życia w sobie Może odejdą złe koszmary Odejdą złe koszmary taaa.
(Tałi) Co mi dolega pomieszał mi wszystko Sufit jest dzisiaj Bliżej niż blisko Boje się Boże Boje się siebie Co mi dolega Dlaczego nikt nie wie Poczucie winy mam Znów wmawiam w sobie Nie słyszę nic oprócz Tych krzyków w głowie Ręce się trzęsą Znów robię się krzywdę Lekarz powiedział ze z tego nie wyjdę Dzisiaj znowu krzyczałem pomocy Przyszli stali nade mną tej nocy Mówili: "Że to przypadek nie lekki" Rozmawiali o kimś Słyszałem ich szepty "Proszę zwrócić uwagę na to Że pacjent jest dziś spokojny Jednak widzimy rozczepienie osobowości To znaczy rozerwanie poszczególnych Funkcji psychicznych" Jestem bezpieczny Już sobą się spieszmy Wypuście mnie wreszcie Będę już grzeczny Nie chce już więcej iść drogą straszną (Znów musiałem zasnąć) Znowu leki i lęki przed światem I znowu mówią że jestem wariatem I tak nie zrozumią chociaż bym krzyczał I znowu pytają "Kim jest pan dzisiaj" Boże nie ucieknę prawda Może poderżnę im gardła Nie chce tak Nie mam już czasu Tylko jak uwolnić się z pasów Boże nie ucieknę prawda Może poderżnę im gardła Nie chce tak Nie mam już czasu Tylko jak uwolnić się z pasów... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|