Jest, kurwa, wszystko okej, nigdy nie było tak dobrze, Choć kiedy błysnął ten cel mi po raz pierwszy, wątpiłem, że kiedyś tu dotrę. Rok temu podobnie zaczynałem zwrotkę, by popłakać przez baby, Przez tamte depresje się wbiłem na szczyty #anomalia_mapy. Nie piłem od trzech lat i wszyscy pytają wciąż: "Jak tak mogę?", Nie rozumieją, gdy mówię, że życie chce przeżyć świadomie, każdy moment. Pojąłem to chyba w stodole, szybkie dwie setki nim wszedłem do klubu, Dzien przed jak zwykle na umór, a teraz rapuje dla vis-à-vis tłumu. Trzy tysiące głów i trzy tysiące łap w górze, Marzyłem tak długo o tym, chwilo, proszę, trwaj dłużej. A potem chlałem wódę w parku Gdzieś nieopodal i rżnąłem dobrą dupę #awruk. Wyszło, że to czyjaś żona i budzę się rano w mieszkaniu, Wczorajsze marzenia mi zabrał ktoś, gdzie moja duma i radość? Wszystkie wspomnienia mam jak za mgłą, przeglądam zdjęcia, I robi mi się przykro w moment, niby pamiętam Wszystko, a czuje się jakbym oglądał film o sobie, tylko film o sobie...
[Refren] x2 Już nie mogą więcej zabrać mi przeżyć, Nie potrzebuje ich, by móc w siebie wierzyć. To moje życie, moja prawda, mój przesyt, Zbyt ciężko szedłem w górę, by tak lekko się z nią zderzyć.
[Zwrotka 2] Piłem półtora roku, nie mówię o najbach w weekend, Szukasz powodów, już nie psychologuj, zobacz jak żem nazwał płytę. Rozmyślam dokąd zabrać życie już od szkolnych korytarzy, Wiem, że tez tak masz do dzisiaj, powiedz o czym marzysz. Chciałem być gwiazdą, nawijać na scenach, Natura i wychowanie jak na złość mówiły, bym trzymał się cienia. Wciąż chciałem latać, kompleksy są jak dziura w skrzydle, Brałem wódę jak syrop na tremę, mówiąc to tylko, aż się uaktywnię. Aż zacznę wierzyć w siebie - co za naiwny gówniarz, Wyszedłem na dwa piwka wczoraj, a stoję znów z butlą, jest kolo południa. Jest, kurwa, dekada od pierwszych zapewnień, W inny dzień świat nie przeraził, jak ledwie Wyszedłem za klatkę sto metrów od domu I nie wiem czy świat był straszniejszy czy powód. Tak zwykła środa, trzeci dzień rozstania z alkoholem, A było tak źle, że wróciłem pod kołdrę, do końca dnia mając paranoje. Nie szukam odwagi już nigdzie, poza samym sobą, Nie chce branża błądzi, gdzie chce, ja idę trzeźwo drogą bo...
[Refren] x2 Już nie mogą więcej zabrać mi przeżyć, Nie potrzebuje ich, by móc w siebie wierzyć. To moje życie, moja prawda, mój przesyt, Zbyt ciężko szedłem w górę, by tak lekko się z nią zderzyć.
[Zwrotka 3] Szukałem się tak długo, przez to przeżyłem tak wiele, Na-narobiłem głupot, tak bywa jak rok nie trzeźwiejesz. Nie znam miasta, lecz szlajam się z wódą, spiewam o Whiskey za Dżemem, Tyle zawdzięczam ludziom, weź się przypomnij, jak mnie miniesz w terenie Bo nie pamiętam zbyt dużo, zbyt dużo, Życie w podroży tysiące ludzi, a czułem się wciąż jak Robinson Crusoe. Wóda zabrała mi ich twarze i imiona, Siedzę sam, tylko nierozwiązane sprawy chcą wziąć mnie w ramiona. A jest ich coraz więcej, więc pije coraz chętniej, Już nie chce myśleć o nich, chcę porapować, więc podaj pętle. Muszę ogarnąć życie, pierwszy miesiąc był piekłem, Żadnych resetów, więc wszystkie problemy nad głową są wciąż obecne. Więc chciałem płakać albo bić wszystkich - nic z tego, Wokół żadnych winnych już, prócz mnie samego. Za sobą mam dawno to bagno i choć czasem patrzę z nostalgią, To wiem jak łatwo jest stoczyć się na dno i nie chce tak bardzo, niech inni się patrzą mi...
[Refren] x2 Już nie mogą więcej zabrać mi przeżyć, Nie potrzebuje ich, by móc w siebie wierzyć. To moje życie, moja prawda, mój przesyt, Zbyt ciężko szedłem w górę, by tak lekko się z nią zderzyć.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.