I nie chodzi mi o naprawę zegara Kiedy daję ci wskazówki, kiedy daję ci mój mózg I nie interesują mnie te bluzki Kiedy na twej szyi zatrzymuje słońce ruch Widać, że jest mu dobrze tu Opiera się, wiem, że jest już późno musisz wstać do pracy Ale proszę nie ubieraj się Śniadanie na werandzie Ubóstwiam momenty z tobą nawet bardziej Miałaś rację, instynkt, uczucia zostaw 9 liter chcę, chcę twych westchnień słuchać Chcę twoją skórę, twój język, chcę twój wzrok Twój zapach, twoje gesty Nie ukrywam, jestem tu dla nich, znowu Zróbmy w pościeli origami, znowu Zróbmy sobie z przestrzeni żarty, śmiejmy się z czasu Który nie ma granic
Co to za dom, jaki to dzień? Gdzie jest mój fon i co to za sen? Jak masz na imię, dlaczego jesteś naga? Za dużo pytań, nie odpowiadaj mała I zaraz, byłem dobry, powiedz, Nikt nie pyta a każdy chce znać odpowiedź Taki przypał i twój uśmiech słodki Dziś wypycha stąd wszystkie troski Wanna? Wolę prysznic dziś Przyszliśmy razem powinniśmy razem wyjść Kawa? mam tytoń więc chętnie Ej mała, wyglądasz naprawdę pięknie Nie upieraj się, daj nacieszyć oczy Dobrze wiesz, że nie spotkamy się tej nocy Chcesz, żebym został? Szczerze, nie dam rady Już i tak twój facet będzie chciał mnie zabić
Nie odzywamy się do siebie Z gazet dowiadujesz się o bożym świecie Nie ma toastów, są na szybko tosty I wyrzuty o to, kto po kim sprząta Mam dość Każdy ma swoje coś, z którego nie ma nic Już strzelamy do siebie, wciąż nową amunicją Bliżej nam to tam, dalej nam to tu Przechodzę ze stanu w stan z pominięciem żalu Z pominięciem słów kluczy Modlę się by dzień w pracy był znów dłuższy Nie czekaj z kolacją, wpieprzę lunch z kochanką Ręce mam na karku, łokcie w bok, pozory chilloutu Zachowujemy się jak automaty Uczucie wygasło Co dzień uczę się pić na czczo Mój seks jest w wielkim mieście, dosłownie Moja eks będzie w wielkim błędzie dozgonnie
Piękna chwila, ty to znasz koleś Gdy się budzisz przy tak ślicznej kobiecie jak zasnąłeś Grasz swoje, teraz zwlekać łatwo bo jest jedną z tych, na które czekać warto Wstajesz za nią, daje rozkosz oczom Swoim ciałem dawała ci rozkosz nocą Dzięki niej wiesz, że piersi to nie Kukiz A satysfakcja ogromna bo nie należy do groupies Lubisz jej wzrok, dotyk, piękny zapach Każdy krok prosi by jej wdzięki łapać Jednym słowem możesz wszystko przegrać Jest tak piękna, że nie wierzysz, że jest z twego żebra Nawet w nerwach, nie podniesiesz głosu Czysta perła w morzu, ma na ciebie sposób Niewiele osób kradło jej spojrzenie A ty spełniłeś jej marzenie tej nocy
Czarny koń, ponętne usta Mój puls jest szybszy niż Mustang x4Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.