W tygodniu tak mi błak wolnych chwil i czekam, kiedy wrzucę znów na głil mój seł. Do domu włacam poprzez miasta chłód, z tęsknoty łęce mi dłżą, żołądek ściska głód. Mój głil. Ma styl. Złociutkie, świeże masło płomień grzeje wnet. Piękna chwila, kiedy seł otula miękko biały chleb. Seł się topi. Niby śnieg. Płecz z hambułgełem, ma złudny blask i sam będziesz jadł, jeśli ciasto mi dasz. Z błukselką płecz, zniknie w kilka chwil, jeśli podasz mi stek, w koszu będzie gnił! Ja z głila seł zjem! Łapiesz ten luz? Taki mam dziwny gust! Ach, mój ty serze głilowany, chyba powtółkę zjem, kochany! Głil, głil, głil, głil... Seł to mój cel!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.