Byłem spokojny Bo szmal w portfelu był Było mi dobrze Alkohol, karty i dym
Miałem przyjaciół Od Gdańska po San Francisco Miałem ich wielu Gdy chciałem miałem też wszystko
Gdy chciałem to miałem gitarę Jaką bym tylko mieć chciał
Lecz w tym bogactwie Było mi czegoś brak Postanowiłem Poczekać na dobry znak
Więc się zjawiła Kobieta istny cud Która bez przeszkód Zwaliła mnie jak z nóg
A wszyscy mnie ostrzegali Pamiętam to jak dziś...
Nie ufaj jej Nie ufaj, diabli ją Nie ufaj jej Nie ufaj zostaw to Nie ufaj jej Nie ufaj, wrzuć na luz Nie ufaj jej Nie ufaj, odpuść już Nie ufaj jej Forsę bierz, czym prędzej wiej
Teraz jem Ze starych okien kit Przyjaciół brak Do drzwi nie puka nikt
W dodatku mróz Obgryza mnie od stóp A w środku żal Rozdarte serce na pół
A wszyscy mnie ostrzegali Pamiętam to jak dziś...
Nie ufaj jej Nie ufaj, diabli ją Nie ufaj jej Nie ufaj zostaw ją Nie ufaj jej Nie ufaj, wrzuć na luz Nie ufaj jej Nie ufaj, odpuść już Nie ufaj jej Forsę bierz, czym prędzej wiej Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|