Słońce już zaszło i wieczór się zbliża Zaraz wzejdzie księżyc rogaty jak wół Toczy się po stepie pośpieszny dyliżans Aż iskry lecą spod kół
Do Veracruz! Gdy w moim ręku świśnie bat To przegonimy nawet wiatr To przegonimy nawet wiatr Do Veracruz! Tak pędzę, jakbym złoto wiózł A przecież pusty dziś mój wóz Tak śpieszno mi do Veracruz
Wtem jakaś postać wyłania się z mroku Rękę wznosi w górę i woła: Hej, stój! Może to bandyta? Ach, nie, chwała Bogu Przecież to dziewczyna, nie zbój!
Do Veracruz! Tej nocy chciałabym tam dojść... Mam w dyliżansie miejsca dość Masz w dyliżansie miejsca dość! Do Veracruz! Za jazdę nic nie mogę dać Lecz będę wóz pod górę pchać... Lecz będziesz wóz pod górę pchać
Ciemno i smutno, i pusto jest w wozie Obok siebie raźniej pojedzie się nam Łatwo pomieścimy się razem na koźle Choć to nie miejsce dla dam
Do Veracruz! Z galopu konie przeszły w kłus I coraz wolniej jedzie wóz Nieśpieszno nam do Veracruz Do Veracruz! Podróżnych nie ma, pusty kurs Oszczędzać trzeba stary wóz Będziemy rano w Veracruz Będziemy rano w Veracruz
Prr!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.