Żadna ze mnie jest pociecha Zawsze w życiu miałem pecha Choćbym nawet gdzieś się schował Pech mnie zawsze prześladował
Raz w kołysce przed stolikiem Pociągnąłem obrusikiem Flakon po stole się stoczył Mnie na czole guz wyskoczył
Kiedyś podczas mszy w kościele Wkoło cisza, ja się śmieję Wszyscy patrzą, co się stało A mnie komar siadł na nosie
Proboszcz podniósł okulary Myślę sobie nie do wiary Przerwał kazanie, co głosił Za uszy mnie wytarmosił
Znowu podczas przerwy w szkole Zaglądnąłem do dziennika I czerwonym długopisem Dałem sobie pięć z fizyka
Tak się na mnie pani sroży Chyba linią mi przyłoży Nagle pani od fizyka Pękła szelka od stanika
Zaczęła się zaraz wrzawa Chłopcy bić poczęli brawa No a pani spod sukienki Wypłynęły puste dźwięki
Wszyscy mówią kawał drania Jest z nim nie do wytrzymania Co mam począć jak się czuję Wciąż mnie pech ten prześladuje
Byłem z panną na zabawie Miałem ją całować prawie Lecz facet co tańczył walca Mocno stanął mi na palca
I tak do mnie słowo w słowo Ja go zaraz przepisowo Raz w żołądek puszki w czoło Wrzask się zrobił naokoło
Kelnereczki pisk podniosły Co butelki z piwem niosły A policja taka miła Do aresztu mnie wsadziła
A ten facet tak po prawdzie To miał pecha biedaczysko Że mu się tak nagle zmarło To już Panie sędzio wszystko!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.