Są rzeczy, którym nie możesz zapobiec I o kim to historia o mnie czy o Tobie? Przyczyna skutek niektóre są fatalne bo nawet jeśli je odwrócę są nieodwracalne. /x2
Treść żołądka tym razem z muszli prostu do ust wbija się w jego gardło z impetem tak aż czuje ból wygięty w łuk kręgosłup łapie pierwotną postawę krok w tył jeszcze kilka ciemnym korytarzem dłoń na futrynie ledwo łapiąc balans odwraca się patrząc na nią przez ramię i siada obok sumienie drażni niewyraźny zarys pod prześcieradłem przypomina noc, która znów promienie kradnie ciężkie powieki, dół, góra jak kurtyna plecy, brzuch, uda, nogi, piersi, brzuch, szyja nie odbiera chociaż zawzięcie dzwoni ktoś pozycja w opozycji aż wreszcie słony pot wwierca się w skórę, durex ląduje w kartonie ubranie na nich są dziś między kuchnią, a pokojem rozporek, ona z parteru, a winda wraca na parter choć dioda przy drugim piętrze aż poraża blaskiem z trzaskiem otwarte drzwi taxi znów się zamknął kierowca weźmie resztę odda zmięty banknot nietrzeźwi tańczą parkiet pęka w szwach czysta wraca pod basel hasło - ta jest niezła patrz! czas biegnie wstecz mija selekcję przed wejściem gdzieś w metrze zaczyna czuć się całkiem bezpiecznie chwilę wcześniej zwyczajowy gest na pożegnanie i powietrze cięte szeptem - bądź grzeczny kochanie.
Są rzeczy, którym nie możesz zapobiec I o kim to historia o mnie czy o Tobie? Przyczyna skutek niektóre są fatalne bo nawet jeśli je odwrócę są nieodwracalne. /x2
Ciało łączy się w całość - serce mięśnie płuca lufa połyka kula staje się zimniejsza od trupa drugiego oko szuka nie pytaj czy stara się zabić co za pytanie kto strzela dla zabawy? widzą tylko błysk torów broń siedzi za paskiem kilka wagonów wstecz, tym razem czuje, że wpadnie ręka ziemi łapie plecak, który zakrywa cień, to prawda? chyba nie, zwalnia zaczyna biec ciemność rozrywa błysk odblaskowej kamizelki nie wiedział, że sekunda może trwać całe wieki spoglądam na kartkę, znikają kreski, które dokładnie kreślę gdy puszka wciąga farbę puste ulice kraju światłem kiedy skaczę przez bramkę stoję za przystankiem tej samej linii co zawsze w domu ojciec mówi - nienawidzę gdy łazisz nocami pieprzyć to, dla mnie to sztuka nie wandalizm.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.