Przegrałam swoją szansę wygraną na loterii, nie jest tak kolorowo, wszystko się nie może spełnić, opowiem ci historię samego dzieciństwa, obcą sytuację, która w życiu często bywa, zaczęło się już dawno od konkretnych lat, parę temu matka szukając wyjścia przyłożyła swemu dziecku, zapłakało w łóżko, chowało się po kątach, by znów nie zarobić za friko po nogach, świat się kręcił dalej, dzieciak biegał po ulicy z czasem na chatę wjeżdżało więcej policji, ojciec się rozpijał, matka wciąż wyklinała, dziecko stało się nagle workiem do wyżywania, mijały lata te blizny na żebrach, po uderzeniu pogrzebaczem z kaflowego pieca, ulica stała się ucieczką od codzienności od życia, w którym nie było miłości, połamane kości przynajmniej raz na miesiąc, coraz większy dzieciak przyzwyczajał się do tego, codziennie patrzył w gwiazdy i modlił się do Boga, prosił o lepsze jutro niż bójka rano, chłopak prosił tak długo aż w końcu przestał wierzyć, by cokolwiek w życiu mogło się zmienić, ojciec alkoholik, matka kat, nadeszły myśli na to by zacząć się w końcu bronić, postawił się raz, drugi i trzeci, ojciec się uspokoił, starej kija wyrwał z ręki, nie było wcale lepiej, ale walczył o prawo, które odradzało się każdego dnia rano.
W bardzo wczesnym wieku zaczął pisać pierwsze wersy, kartka z zeszytu poznawała te sekrety, ulicę nazwał domem, matkę przyjaciółki matką, która była zawsze jak dobroduszny anioł, do domu wracał na noc po to by uciekać rano, nie chciał zostać w domu to było najgorszą karą, nie ćpał i nie pił, nie zaciągał się, nie staczał, szedł skalistą drogą, którą los mu pokazał, po czasie nastał rozwód, chwilowo się załamał, bo przecież kochał ojca, który zawsze mu pomagał, nie było takiej rzeczy, w której by powiedział Odejdź, mi pomogłeś tato, ja też tak kiedyś zrobię, po jakimś czasie frajer z dzieckiem na chacie, wbijam i patrzę o co kaman, bo nie czaję, nie wiedziałam wtedy, że życie mi się sypie w takim szybkim czasie brakło chwili by pomyśleć, świat na głowie stanął czułam jak upadam, czas na przeprowadzkę upadek na kolana, jeszcze niedawno piął na teraz czas się żegnać, żegnając się z nimi płakałam jak dzieciak, życiowa przerwa między fikcją, a prawdą, przez następny rok nie umiałam się ogarnąć, nie było łatwo, teraz też nie jest prosto dobrze, że mam rymy, które dają mi wolność, tęsknię za domem, serce od dawna mi pęka wiem, że kiedyś w końcu przyjdzie czas go sprzedać, zebrane marzenia zasypane piachem, kiedyś pewnie odsłoni je czas wydarzeń.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.