Świat nam umiera w martwych rękach, spójrz jak leci przez palce wszystko czym byliśmy w krzyku, na naszych oczach właśnie gaśnie tak kurczowo trzymamy w zachwycie tę brudną szmatę iż niewielu już pamięta, że gardzimy tkanym płaszczem
To co nam ciągle najlepiej wychodzi to jedynie skakanie sobie do gardeł nie myjemy sobie już nóg, choć gęby wycieramy czym popadnie i każdy ściek pożenimy jak zwykle z płomiennym wielkim hasłem byle tylko sens nadał naszej paranoicznej walce
i każdy choć nieco tu ma inny start up, to pcha do plecaka, niemal ten sam balast wory w dolarach, wory na gałach, wszystko się ogarnie filtrem z instagrama lęki schowane pozornie w śpiworach joga lub netflix, lub wóda i xanax a za święty spokój sprzedamy się wszystkim, więc wszyscy już grzebią nam w ideałach
tutaj z kolei gdy trzeba wręcz krzyczeć, nabieramy w usta wody nabieramy siebie najwyżej, że trzeba tak, bo wszystko tak gna do przodu choć na niczym nie znamy, to na wszystko mamy zawsze gotową odpowiedź bijemy o wszystko, choć nigdy z myślami, to tyle, cóż - oto człowiek
i nikt nie wysiada z tego autobusu, wysiadły jedynie hamulce nic się nie kręci wokół Absolutu, wyjść poza zwierzynę - o nie, absolutnie proporcje z dawna w oparach absurdu, cud, że walczą jeszcze w ogóle proporzec nadziei choć zszarpał go bunt, czekając aż przyjdziesz nadal trzymam ufnie
Owszem wpisane w nas te wszystkie wielkie, pierwotne i tak doskonałe kreacje Wygięliśmy w karykatury tak smutne, iż szkoda na nie nawet patrzeć Więc, że to zaraz niechybnie najpewniej wszystko się utnie i zgaśnie To w finalnym rozrachunku pewnie, może i lepiej nawet ?
choć jest mi okrutnie przykro, bo pomimo wszystko, większość to nadal nie każdy, nie wszystko i tylko, i tylko ktoś tu tak Niezmienny jak Ty, może jeszcze odmienić przyszłość. powiedz, czyż to nie znamiennie, że prosi Cię o to, tak zmienna nicość żebyś okazał nam moc ramienia, jak wtedy gdy woda się zmieniła w wino.
Mówiłeś żeby się nazbyt nie martwić, jesteśmy więcej niż wróble i że na swoich dłoniach masz nasze wyryte imię że jeśli choćby dziesięciu znajdziesz - to gniewem się nie zaniesiesz do kogo to zanieść ? do kogo pójdziemy? świadomie z tym idę do Ciebie
Nie zamieniłbym się z nikim jeśli miałbym Cię nie znać i też próbuję z pokorą przyjąć naturalne następstwa tego jak źle się prowadzimy tu przez tysiąclecia zrobisz co musisz, choć ufam, dziś proszę - raz jeszcze ocal!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.