Zbrodnia to niesłychana, Pani zabija pana; Zabiwszy grzebie w gaju, Na łączce przy ruczaju, Grób liliją zasiewa, Zasiewając tak śpiewa: "Rośnij kwiecie wysoko, Jak pan leży głęboko; Jak pan leży głęboko, Tak ty rośnij wysoko".
Potem cała skrwawiona, Męża zbójczyni żona, Bieży przez łąki, przez knieje, I górą, i dołem, i górą. Bieży w dół strumyka, Gdzie stary rośnie buk, Do chatki pustelnika, Stuk, stuku, stuku, stuk, stuk. Do chatki pustelnika, Stuku, stuku, stuk.
"Niewiasto, Pan Bóg z tobą, Co ciebie tutaj niesie, Wieczorną słotną dobą, Co robisz sama w lesie?"
"Tu za lasem, za stawem, Błyszczą mych zamków ściany. Mąż z królem Bolesławem Poszedł na Kijowiany. Nie dochowałam wiary, Ach! biada mojej głowie! Król srogie głosi kary; Powrócili mężowie.
Starcze, wyznałam szczerze. Ty głoś świętymi usty, Jakie mówić: pacierze, Gdzie mam iść na odpusty".
"Niewiasto - rzecze stary - Więc ci nie żal rozboju, Ale tylko strach kary? Idźże sobie w pokoju, Rzuć bojaźń, rozjaśń lica, Wieczna twa tajemnica.
Pani z wyroku rada, Jak wpadła, tak wypada; Bieży nocą do domu Nic nie mówiąc nikomu.
Jadą, jadą w tę stronę, Tuman na drodze wielki, Jadą, jadą panowie, Nieboszczyka bratowie!
"A witajże, czy zdrowa? Witajże nam, bratowa. Gdzie brat?" - "Nieboszczyk brat, Już pożegnał ten świat". "Kiedy?" - "Dawno, rok minął, Umarł... na wojnie zginął". "To kłamstwo, bądź spokojna! Już skończyła się wojna; Brat zdrowy i ochoczy, Ujrzysz go na twe oczy".
Czekają. Przeszła zima, Brata nie ma i nié ma. Czekają; myślą sobie: Może powróci wiosną? A on już leży w grobie, A nad nim kwiatki rosną, A rosną tak wysoko, Jak on leży głęboko. A rosną tak wysoko, Jak on leży głęboko.
"Słuchaj, pani bratowo, Przyjm dobrze nasze słowo. My tu próżno siedzimy, Brata nie zobaczymy. Ty jeszcze jesteś młoda, Młodości twojej szkoda. Nie wiąż dla siebie świata, Wybierz brata za brata. Nie wiąż dla siebie świata, Wybierz brata za brata".
Pani ich widzi w gniewie, Co mówić, sama nie wie. Prosi o chwilkę czasu, Bieży sama do lasu. Bieży w dół do strumyka, Gdzie stary rośnie buk, Do chatki pustelnika, Stuk, stuku, stuku, stuk, stuk. Do chatki pustelnika, Stuku, stuku, stuk.
"Idź za mąż, póki pora, Nie lękaj się upiora. Martwy się nie ocuci, Twarda wieczności brama; I mąż twój nie powróci, Chyba zawołasz sama".
"Lecz jak pogodzić braci? Kto weźmie, a kto straci?" "Najlepsza będzie droga Zdać się na los i Boga. Niechajże z ranną rosą Pójdą i kwiecie niosą. Niech każdy weźmie kwiecie I wianek tobie splecie, I niechaj doda znaki, Żeby poznać, czyj jaki, I pójdzie w kościół Boży, I na ołtarzu złoży. Czyj pierwszy weźmiesz wianek, Ten mąż twój, ten kochanek".
Zbliża się czas wesela. Zaledwie słońce wschodzi, Wybiegają dwaj młodzi. Pani, śród dziewic grona Do ślubu prowadzona, Wystąpi śród kościoła I bierze pierwszy wianek, Obnosi go dokoła; "Oto w wieńcu lilije, Ach, czyjeż to są, czyje? Kto mój mąż, kto kochanek, Kto mój mąż, kto kochanek?"
"Tyś moja, mój to kwiat! Między lilii kręgi Uplotłem wstążek zwój, To mój, to mój, to mój!"
"Kłamstwo! - drugi zawoła - Wyjdźcie tylko z kościoła, Miejsce widzieć możecie, Kędy rwałem to kwiecie. Rwałem na łączce w gaju, Na grobie przy ruczaju, Okażę grób i zdrój, To mój, to mój, to mój! Okażę grób i zdrój, To mój, to mój, to mój!"
Wtem drzwi kościoła trzasły, Wiatr zawiał, świece zgasły, Wchodzi osoba w bieli. Znany chód, znana zbroja, Staje, wszyscy zadrżeli, Staje, patrzy z ukosem, Podziemnym woła głosem: "Mój wieniec i ty moja! Kwiat na mym rwany grobie, Mnie, księże, stułą wiąż; Zła żono, biada tobie! To ja, twój mąż, twój mąż!"
Wstrzęsła się cerkwi posada, Z zrębu wysuwa się zrąb, Sklep trzeszczy, głąb zapada, Cerkiew zapada w głąb. Ziemia ją z wierzchu kryje, Na niej rosną lilije, A rosną tak wysoko, Jak pan leżał głęboko. A rosną tak wysoko, Jak pan leżał głęboko. A rosną tak, a rosną tak, A rosną tak wysoko, jak głęboko.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.