Szła z mlekiem w piersi w zielony sad, Aż ją w olszynie zaskoczył gad.
Skrętami dławił, ująwszy wpół, Od stóp do głowy pieścił i truł.
Uczył ją wspólnym namdlewać snem, Pierś głaskać w dłonie porwanym łbem
I od rozkoszy, trwalszej nad zgon, Syczeć i wić się, i drgać, jak on.
Już me zwyczaje miłosne znasz, Zwól, że przybiorę królewską twarz.
Skarby dam tobie z podmorskich den, Zacznie się jawa - skończy się sen!
Nie zrzucaj łuski, nie zmieniaj lic! Nic mi nie trzeba i nie brak nic.
Lubię, gdy żądłem równasz mi brwi I z wargi nadmiar wysysasz krwi,
I gdy się wijesz u moich nóg, Łbem uderzając o łoża próg.
Piersi ci chylę, jak mleka dzban! Nie żądam skarbów, nie pragnę zmian.
Słodka mi śliny wężowej treść - Bądź nadal gadem i truj, i pieść!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.