Raz, na lekcjach tańca, zimą W mej młodości cudnych dniach Zapoznałem się z dziewczyną Wymarzoną w słodkich snach
Razem żeśmy próbowali W takt walczyka trudne ”pas” Na tanecznej, wielkiej sali Z nią tworzyłem parę ja
Więc różne figury To na przód, to wspak To nóżkę do góry To przegiąć się tak
To mocno przytulić ku sobie To lekko pod rączki wziąć obie A tańca zwrotny ten czar Rozniecał w serduszku jej żar
Lecz po roku moja pani Już miłosny wzięła łup Bom ja serce swoje w dani U jej drobnych złożył stóp
A gdy żoną mą została Gdym całował ust jej pąs Ona tylko ciągle chciała W dawny ruszać ze mną pląs
Kilkanaście lat uciekło Moja żona, wspomnieć strach Dom mi wciąż zamienia w piekło Dręczy mnie po całych dniach
Choć starego kości bolą Dziś przed żoną tańczę ja I miast w parze teraz solo Rozmaite robić ”pas”
Więc różne figury To na przód, to wspak Ręce do góry To padam na wznak
W kącie ze strachu przykucam To jak oszalały się rzucam Bo garnków tłuczonych wciąż brzęk W paniczny wprowadza mnie lęk Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|