Może pomyśli widz po programie, Nim w miękkie łoże rzuci go senność - Co wart jest taki kabaret, który Nie sięga w ostrzem w codzienność? Łatwo odpowiedź na to znajdziemy, Nie drgnie nam nawet lewa powieka, Z czego już dziesiąt lat się śmiejemy - Że znów nie dowieźli mleka?
Kabaret, kabaret, lecz śmiechu w nim mało I słowa w nim gorzkie, bez blasku i zalet. Bo tak, proszę państwa, fatalnie się stało, Że życie przerosło kabaret.
Czy warto jeszcze mówić o sklepach, Czy warto śmiać się z nieurodzaju? Czy długo można pisać o cepach, Które nie młócą dla kraju? Czy dziś do śmiechu może być powód, Czy jest tu jeszcze coś do odkrycia, Że ktoś kolejny, wspaniały znowu Wyrwał nam ileś lat z życia?
Kabaret, kabaret, lecz śmiechu w nim mało I słowa w nim gorzkie, bez blasku i zalet. Bo tak, proszę państwa, fatalnie się stało, Że życie przerosło kabaret.
Lecz pożyjemy, lecz zobaczymy, Znów zaufamy tym, co zaręczą. Kolejne dzieci znów porodzimy, Niech też się trochę pomęczą. A kiedy lata przejdą, historia Tych trudnych pytań zada wam parę - Czy to, co było, to było życie, Czy to był tylko kabaret?
[2x:] Kabaret, kabaret, lecz śmiechu w nim mało I słowa w nim gorzkie, bez blasku i zalet. Bo tak, proszę państwa, fatalnie się stało, Że życie przerosło kabaret.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.