O siódmej była pobudka, pobudka, pobudka, wstać! Szef dał mi po nosie szczutka, ach, diabli, tak się chce spać.
Wstajemy - wokoło ciemno, ktoś drze się w poranny mrok: chcę do cywila, kto ze mną? Kto z tobą? Cholera, tłok!
W baraku dzikie okrzyki, bo piekli się wiara zła: gdzie mydło? oddajcie, byki! Ale nie złoszczę się ja.
Ja jestem małomówny, spokojny chłopak równy i tylko jedno wiem: co chce, niechaj się stanie, jedno jest mur - śniadanie, a na śniadanie, ladies and gentlemen, będzie dżem.
Wezmę sobie pajdę chleba, rozsmaruję grubo dżem, nic mi więcej nie potrzeba, bo ja wiem, że ja jem.
Ten się opchał margaryną, ów ululał się przed snem, ten pogniewał się z dziewczyną, a ja wiem, że ja jem!
Kubek kawy by wyżłopać, mogę dźwigać CKM, mogę też kartofle kopać, gdy jest dżem, gdy jest dżem, gdy jest jeszcze dżem.
Każdy się o coś użera, pomstuje, psioczy i łka. Zmartwienie ma nasz generał, że wojska za dużo ma.
Kapitan wyraźnie struty, nie może chodzić ni stać, bo Szkot zrobił za ciasne buty i nie może mu paki dać.
Wściekła szefowska jest władza, naraził armię na szwank, bo wykaz mu się nie zgadza, zagubił łyżkę i tank.
A jam jest spokojniutki, cichutki i równiutki i tylko jedno wiem: świat może wziąć wariacja, jedno jest mur - kolacja, a na kolację, ladies and gentlemen, będzie dżem.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.