Dwadzieścia lat po wojnie szału nie było Grało się w klipę, jakoś się żyło
Na podwórku do ciemności piłkę się kopało Tyle mieliśmy radości, co z niej dziś zostało
Nasza młodość jak narkotyk, wszystko znieczulała Saturator, woda z sokiem, ach jak smakowała
W kołchoźniku jeden program, jeszcze dzisiaj słyszę Mogłeś zrobić tylko głośniej, albo zrobić ciszej
Mundurki z krzyżami, harcerskie drużyny Wtedy tylko akordeon, jeszcze nie dziewczyny
Coraz częściej w głowie myśl, żeby stąd uciekać Robiło się ciasno, nie było na co czekać
Jeszcze granie na zabawach, ach jak cudnie było Zapatrzone w nas dziewczyny, czułem, że się żyło
Przed maturą wino w parku, przyjaźnie na lata Czasem jeszcze się zjeżdżamy z różnych krańców świata
Trzydzieści lat po wojnie też szału nie było Bez internetu w internacie, jakoś się żyło
Pierwsza gitara, popuchnięte palce Pierwsza dziewczyna, seks na wersalce
Zdane egzaminy i nowe miłości Pierwsze zakochanie, ukłucia zazdrości Potem akademik – szalone cztery lata Impreza za imprezą, do dziś pamiętam zapach
Duża scena, pierwsza trema, to w dłoniach mrowienie Pierwsze trasy, więcej kasy, schodziłem na ziemię
Inne granie, ciepłe kraje, wtedy nie wiedziałem Że na lata utknę tam, w życiu nie myślałem
Tymczasem w ojczyźnie nic w miejscu nie stało Bohaterzy na pomnikach, dzisiaj się wydało
Jak liść porywa mnie życia wartki nurt Coraz częściej patrzę wstecz, coraz rzadziej w przód Coraz rzadziej w przód Coraz rzadziej Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|