Właściwie, niby świetnie jest Na obiad zdarza się langusta Ale gdy zjeżdżam windą w dół To wolę przyciemnione lustra
Dzisiaj ciuch lepszy i samochód I kieszeń już nie taka pusta Jakoś mniej cieszy mnie mój dochód I wolę przyciemnione lustra
To on winien wszystkiemu jest Ten czas, tak dla nas bezlitosny Najpierw pokazał wielki gest Później okazał się zazdrosny I bez litości zmieniał nas Rysował zmarszczki, marszczył usta Żebyśmy wszyscy za jakiś czas Woleli przyciemnione lustra
Gdzieś pogubili się koledzy Knajpa choć pełna, a jakby pusta W głowie życiowej więcej wiedzy Lecz wolę przyciemnione lustra Gdzie te wieczory aż do rana Płochliwe akcje usta-usta Dziewczyny na naszych kolanach Dziś wolą przyciemnione lustra
To on winien wszystkiemu jest Ten czas, tak dla nas bezlitosny Najpierw pokazał wielki gest Później okazał się zazdrosny I bez litości zmieniał nas Rysował zmarszczki, marszczył usta Żebyśmy wszyscy za jakiś czas Woleli przyciemnione lustra
Ale mu jeszcze się odwinę I knajpa też nie będzie pusta Tak, jakby nigdy nie upłynął Wykonam akcję usta-usta
Właściwie, niby świetnie jest Na obiad zdarza się langusta Ale gdy zjeżdżam windą w dół Już wolę przyciemnione lustra Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|