Dwaj znakomici uczeni, w Gizeh czy też w Chartumie, nałogowo spod ziemi wydobywali mumie. Kiedyś jeden wykopał i krzyknął: - Ha, ha, ha! Oto jest mumia chłopa, czyli mumia fellaha!
Drugi mumię otrzepał, spojrzał przez okulary: - To mumia Amenotepa, pomyliłeś się stary! I rzucili robotę, i zaczęli się kopsać krzycząc: - To Amenotep! - Nie, poznaję Cheopsa!
Żarli się niesłychanie, już było z nimi krucho, a wtem mumia, jak wstanie, jak ci ich huknie w ucho! I każdemu na głowie nabiła dużą śliwkę... Spojrzeli staruszkowie: - Ona ma rogatywkę!!!
To nie żadna pokraka w staroegipskim stylu, to mumia krakowiaka, tu nad brzegami Nilu. Zaczęli go odwijać, już widna głowa, szyja, o, już zaczyna cijać: - Hej krakowiaczek ci ja!
- Leżymy tu i czekamy, bośmy szumni i dumni, co prawda serc już nie mamy, lecz na cóż serce mumii? A jakżeż tam w ojczyźnie, czekają na nas do dzisiaj? Wtem, jak się nie obliźnie, o rany, ale cizia! Brzuch wciągnął, dopiął pasa, już znika za nią w bluszczach. Hej, starsza nasza rasa, niż się przypuszcza!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.